- Choć minęło już sporo czasu od kiedy ostatni raz zagrałem w barwach Wisły, to na stadion przy ulicy Reymonta zawsze wracam z dużym sentymentem. Przypomnę się kibicom w Krakowie i mam nadzieję naszym z Białegostoku, którzy wybierają się na ten mecz - powiedział 37-letni napastnik. Ostatni raz Frankowski występował w Wiśle ponad sześć lat temu. - Zawsze jestem tam mile witany. Może dlatego, że z Jagiellonią tylko tam przegrywamy. Najwyższy czas to zmienić i wrócić do Białegostoku choćby z jednym punktem. Co prawda w tym sezonie nie prezentujemy się już tak dobrze jak w poprzednim, ale Wisła również gra dosyć nierówno - przyznał wychowanek "Jagi". Według Frankowskiego większego znaczenia na przebieg spotkania nie będzie miał brak trzech podstawowych graczy "Białej Gwiazdy": Maora Meliksona, Patryka Małeckiego i Radosława Sobolewskiego. - Nie ukrywajmy, że takich trzech zmienników jak: Rafał Boguski, Łukasz Garguła i Andraż Kirm chciałoby mieć w swoim składzie trzy czwarte klubów w naszej ekstraklasie. To klasowi gracze, którzy z powodzeniem zastąpią podstawowych zawodników - przyznał Frankowski. U jego boku nie będzie mógł jeszcze zagrać Grzegorz Rasiak, który pod koniec września związał się z Jagiellonią. Do Białegostoku wciąż bowiem nie wpłynął certyfikat piłkarza z cypryjskiego AEL Limassol, gdzie ostatnio występował. Wisła Kraków przed 10. kolejką zajmuje szóste miejsce z dorobkiem 15 punktów. Jagiellonia jest ósma i do "Białej Gwiazdy" traci jedno oczko.