Po dwutygodniowej przerwie w rozgrywkach T-Mobile Ekstraklasy przeznaczonej na zgrupowanie reprezentacji Polski, w piątek Jagiellonia podejmie liderujący w tabeli Śląsk Wrocław. Z zespołem gospodarzy nie mógł przygotowywać się Tomasz Frankowski, który jest jednym z asystentów selekcjonera Franciszka Smudy. "Udział w zgrupowaniu kadry miał dobry wpływ na moje indywidualne przygotowanie do meczu ligowego. Miałem wystarczająco dużo czasu na własne treningi. Poza tym w wewnętrznych gierkach zastępowałem kontuzjowanych najpierw Macieja Rybusa, a potem Sławomira Peszkę. Dlatego można powiedzieć, że przygotowywałem się w optymalnych warunkach, bo przecież z reprezentacją Polski" - powiedział Frankowski, który w sztabie kadry odpowiedzialny jest za szkolenie napastników. Rok temu po 13. kolejkach ligowych rozgrywek sytuacja w tabeli była dokładnie odwrotna jeśli chodzi o obydwa zespoły. Prowadziła Jagiellonia, a Śląsk był 11. i tracił do lidera 10 punktów. Teraz to podopieczni Oresta Lenczyka mają taką przewagę nad najbliższym rywalem. "Tak dobra postawa Śląska może być niespodzianką, ponieważ przed sezonem nikt na nich nie stawiał. Poza tym ta drużyna drugi sezon z rzędu ma na koncie najwięcej zdobytych bramek. To może zaskakiwać, bo przecież klub nie przeprowadził wielomilionowych transferów jak miało to miejsce w Legii czy Wiśle Kraków. Odnośnie przewagi jaką mają nad nami, to nie pozostaje nam nic innego jak wygrać i nieco ją zniwelować. Tylko poprzez zwycięstwa możemy jeszcze coś zmienić" - przyznał 37-letni napastnik. Po 13. kolejce Śląsk prowadzi w tabeli, a Jagiellonia z dorobkiem 18 oczek zajmuje dziewiątą pozycję.