Frankowski przekonuje się na własnej skórze, że obelgi i inwektywy, które często można usłyszeć na stadionie piłkarskim, są mniej dotkliwe od pospolitego ruszenia części rodaków, którzy teraz zaczęli zarzucać mu antypolską postawę.45-letni "Franek" w trakcie kariery cieszył się szacunkiem na wielu ekstraklasowych stadionach. Wychowanek Jagiellonii Białystok największą karierę zrobił w Wiśle Kraków, stając się na lata pierwszoplanowym snajperem "Białej Gwiazdy". Określenie "Franek - łowca bramek" idealnie wyrażało jego bramkostrzelność. Historia zatoczyła koło i Frankowski swoją imponującą karierę zakończył w "Jadze", a wzruszający moment nastąpił we wrześniu 2013 roku. "Franek" zawsze miał szerokie horyzonty i należał do tej grupy kolegów po fachu, dla których świat nie kończył się na futbolu. Gdy odwiesił buty na kołku zainteresował się polityką, aż wreszcie wszedł w nią na pełny etat. W maju ubiegłego roku wystartował w wyborach do Parlamentu Europejskiego, otrzymał duże poparcie i został posłem IX kadencji. I właśnie ta aktywność zaczyna sprawiać, że Frankowski musi mierzyć się z nową, bardzo trudną rzeczywistością. W ostatnich dniach oberwało mu się szczególnie, ponieważ znalazł się w tej grupie naszych europosłów, którzy poparli rezolucję Parlamentu Europejskiego w sprawie praworządności w Polsce. PE przegłosował też poprawkę, która wiąże dostęp do funduszy unijnych właśnie z praworządnością. Tego dla wielu środowisk w naszym kraju było za wiele. W końcu były reprezentant Polski postanowił dać odpór atakom, publikując w mediach społecznościowych bardzo mocny wpis. Jest on zarazem apelem do wszystkich adwersarzy, którzy przekraczają pewną granicę. "Ja Wasz hejt wytrzymam. Ale miejcie choć tyle przyzwoitości i nie piszcie obraźliwych komentarzy pod zdjęciami dzieci. Skupcie swój jad pod tym tweetem. Rezolucja unijna nie jest przeciwko Polsce, a przeciwko działaniom rządu, który niszczy prawo. To nie jest szczucie na Polskę" - tą wiadomość Frankowskiego, opublikowaną na Twitterze, polubiła już wielotysięczna armia osób, które stoją po jego stronie.