Sąd wyznaczył już datę kolejnej rozprawy, która ma odbyć się w drugiej połowie października. Oskarżeni pojawili się osobiście tylko na pierwszej rozprawie. Na kolejnej mają być reprezentowani przez swoich obrońców.W sprawę - która jest wynikiem połączenia dwóch aktów oskarżenia postawionych przed delegaturę Prokuratury Krajowej w Białymstoku - jest zamieszanych 46 osób. Są one powiązane ze środowiskiem pseudokibiców Jagiellonii. Śledztwo jest wielowątkowe - zarzuty odnoszą się do działania w trzech zorganizowanych grupach przestępczych w latach 2009-2013. Sprawa dotyczy między innymi tzw. "ustawek", propagowania faszyzmu oraz czerpanie korzyści z prostytucji, ale też również wymuszeń i innych przestępstw. Tzw. ustawki objęte zarzutami, to m.in. bójka w stolicy z pseudokibicami Legii Warszawa z sierpnia 2011 roku, czy podobne starcie z pseudokibicami Piasta Gliwice z maja 2013 roku na trasie szybkiego ruchu w Łódzkiem, ale są też takie bójki np. z pseudokibicami Sparty Augustów, Wigier Suwałki, ŁKS Łomża, Resovii Rzeszów, Stali Stalowa Wola, czy Chełmianki Chełm. Część oskarżonych odpowiada też przed sądem za propagowanie faszyzmu i nawoływanie do nienawiści na tle rasowym i narodowościowym oraz za to, że z pobudek rasistowskich i narodowościowych popełniali przestępstwa. Chodziło m.in. o napaści i pobicia na tym tle, ale również np. malowanie na murach: "SS", "NSDAP", "Jude raus!" "White power", swastyk, czy innych symboli faszystowskich, albo publiczne okrzyki: "Nie przepraszam za Jedwabne". Pojawia się m.in. sprawa meczu finału piłkarskiego Pucharu Polski z udziałem Jagiellonii i Pogoni Szczecin z maja 2010 roku w Bydgoszczy; według śledczych, podczas inscenizowanych zdjęć grupowych niektórzy białostoccy pseudokibice wznosili rękę w geście faszystowskiego powitania. Kolejna grupa zarzutów to uprowadzenia i pobicia, kwalifikowane jako bezprawne pozbawienie wolności i uszkodzenie ciała. Według śledczych chodziło np. o zemstę za kradzież sterydów, czy rozliczenia finansowe. Są też zarzuty nakłaniania do prostytucji i czerpania z takiej działalności korzyści finansowych. W środę sąd przesłuchał białostockiego policjanta, który zajmuje się w komendzie miejskiej przestępczością pseudokibiców.Funkcjonariusz - sąd nakazał dziennikarzom zmienić nawet jego głos w ewentualnych relacjach - mówił, że na podstawie zdjęć i nagrań z innych komend policji na terenie kraju identyfikował osoby biorące udział w tzw. ustawkach grup pseudokibicowskich. - Było tych osób sporo, kojarzę nazwiska osób, które były dzisiaj odczytywane - mówił świadek. Pytany o zakres obowiązków służbowych powiedział, że pracuje w referacie zwalczania przestępczości pseudokibiców, jest obecny na meczach piłkarskich również tam, gdzie ci pseudokibice jeżdżą na spotkania wyjazdowe, bierze udział w zabezpieczeniach zgromadzeń publicznych tego środowiska, choćby w ich obchodach świąt narodowych. Pytany, jak wyglądało rozpoznanie, a potem ustalanie danych personalnych osób podejrzanych o przestępstwa, mówił, że podstawą była wiedza doświadczonych funkcjonariuszy, ale też np. policyjne bazy danych. Przyznał, że mógł być też obecny podczas legitymowania takich osób. Sąd odczytywał również obszerne zeznania świadka ze śledztwa. Autor: Robert Fiłończuk rof/ jann/