W niedzielnych wyborach na Węgrzech rządzący Fidesz odniósł zdecydowane zwycięstwo. Z takiego obrotu spraw zadowolony jest zapewne Sandor Csanyi, który dzięki bliskiej znajomości z Viktorem Orbanem ma szansę czerpać korzyści i bez lęku patrzeć w swoją biznesowo-sportową przyszłość. Premier Węgier jest wielkim fanem piłki nożnej i od lat przeznacza na węgierski futbol spore sumy pieniędzy. To właśnie z jego inicjatywy, w niewielkiej miejscowości Felcsút, z której pochodzi, powstała imponująca Pancho Arena. Jest ona głównym obiektem kompleksu piłkarskiego akademii im. Ferenca Puskása, którą zresztą Orban założył. Ciekawostką jest, że stadion ma dwukrotnie większą pojemność niż wynosi liczba mieszkańców wsi, w której się znajduje. Część miejsc parkingowych pod Pancho Areną zarezerwowana jest dla przyjaciół Orbana i węgierskich miliarderów. Wśród wyróżnionych jest właśnie Csanyi, dyrektor generalny OTP Banku i prezes Węgierskiego Związku Piłki Nożnej (kadencję sprawuje od 12 lat, na Węgrzech to stanowisko obsadzane jest decyzją premiera rządu) i persona światowego futbolu. Jest wiceprzewodniczącym FIFA i UEFA. Oprócz tego piastuje również stanowiska przewodniczącego Komisji Zawodów Reprezentacji Narodowych UEFA oraz członka Komisji Finansów UEFA i Rady Strategii Profesjonalnej Piłki Nożnej UEFA. Jeśli spojrzeć na rozchwiane i pełne uników stanowisko FIFA względem Putina i wojny w Ukrainie, można dojść do wniosku, że Csanyi jest człowiekiem na właściwym miejscu. Podobnie jak szef piłkarskiej federacji, Gianni Infantino, też ma wielki problem, by odciąć się od prezydenta Federacji Rosyjskiej. Mimo że za agresję Władimira Putina płaci wysoką cenę... Polska uderza w czuły punkt Rosji i Putina. Wielka wściekłość w Moskwie Sandor Csanyi nie chce jednoznacznie odciąć się od Putina. A przez wojnę już sporo stracił Csanyi i Putin znają się od lat. Chwilę temu oboje zasiadali w wysokich strukturach Międzynarodowej Federacji Judo. Węgier jest honorowym wiceprezydentem organizacji, a rosyjski dyktator do niedawna był jej honorowym prezydentem. Zepchnięto go ze stołka, by wysłać jasny sygnał światu o sprzeciwie federacji wobec wywołanej przez niego wojny w Ukrainie. Na taki gest odcięcia nie może zdobyć się za to Sandor Csanyi. Pytany o Putina, nie jest w stanie potępić kolegi. Tymczasem "Daily News Hungary", na podstawie danych udostępnionych przez magazyn "Forbes", opublikował wyliczenia poświadczające zaczynające się finansowe kłopoty węgierskiego miliardera. Co prawda Csanyi nadal jest drugim najbogatszym człowiekiem w Węgrzech, lecz jego majątek w krótkim czasie uszczuplił się o 63,37 milionów euro. Już tego nie ukryją, w Rosji coś pęka. Ziszcza się czarny scenariusz Putina Oświadczenie banku węgierskiego miliardera. Ani słowa o wojnie, brakuje potępienia Putina Sandor Csanyi przekonywał, że kierowany przez niego bank "planuje długoterminowo pozostać w Rosji". Ale później stanowisko OTP Banku uległo modyfikacji. "Nieustannie zastanawiamy się, czy potrzebne są dalsze zmiany dotyczące obecności Grupy OTP w Rosji. Inwentaryzujemy wszystkie możliwe decyzje, w tym warunki i konsekwencje opuszczenia rosyjskiego rynku" - napisano w oświadczeniu. Dodano coś jeszcze. Przy okazji wyrażono wsparcie dla ukraińskiej filii banku oraz wyliczono, w jaki sposób przedsiębiorstwo pomaga pokrzywdzonym Ukraińcom. "Oprócz utrzymania działalności naszej spółki zależnej na Ukrainie, przyczyniamy się do zarządzania kryzysem poprzez wsparcie milionami euro, darowizny rzeczowe, zbiórkę darowizn humanitarnych o wartości ponad 1,5 miliona euro wśród naszych pracowników i klientów, oraz zakwaterowanie i opiekę 160 uchodźcom" - czytamy. To zdaje się szlachetne. Natomiast trudno przy tym nie zauważyć, że korporacja węgierskiego oligarchy jak ognia unika potępienia rosyjskiego agresora i nazwania jego zbrodniczych działań po imieniu. Wygląda zatem na to, że przyjaźń na linii Putin-Csanyi ma się dobrze. Witalij Kliczko apeluje o "surowe sankcje wobec agresora"