Jeden z ostatnich odcinków teleturnieju "1 z 10" zyskał ogromną popularność. Jego fragmenty stały się w sieci viralem, a także inspiracją do tworzenia wielu memów i treści o charakterze humorystycznym. Artur Baranowski w finale nie dał szans swoim konkurentom i odpowiedział poprawnie na wszystkie pytania, ustanawiając tym samym rekord programu - 803 punkty. W Internecie momentalnie zaroiło się wręcz od treści związanych z jego osiągnięciem. Fragmenty programu wykorzystać postanowiły również polskie kluby piłkarskie - Lechia Gdańsk i Korona Kielce. Zespół z Gdańska wykorzystał wizerunek Artura Baranowskiego, aby zachęcić do sprzedaży biletów. Krok dalej poszedł dział marketingu Korony. Klub z Kielc przygotował materiał wideo, w którym w oparciu o technologię AI wygenerowano rozmowę pomiędzy Tadeuszem Sznukiem i Arturem Baranowskim. Nikt jednak wcześniej nie spytał uczestników "1 z 10"o zgodę na wykorzystanie ich wizerunku. I to wywołało w sieci ogromną awanturę. Co może grozić klubom za publikację kontrowersyjnych nagrań? Internauci wyrazili oburzenie z powodu działań klubów. Jakub Bolewicz, pracownik redakcji TVP Sport, dosadnie podsumował materiał Korony. "Jest to bardzo niebezpieczne, co tu się stało. 1. Wykorzystanie wizerunku, 2. AI wykorzystujące głos Sznuka, 3. Cel sprzedażowy. To nie jest RTM. To jest haniebne". Na temat szkodliwości takich działań porozmawialiśmy z radcą prawnym, associate w KWKR Konieczny Wierzbicki i Partnerzy, Przemysławem Juścińskim. Nie miał on wątpliwości, że Artur Baranowski może czuć się poszkodowany. Jakub Rzeźnicki, Interia: Skąd oburzenie ze strony dziennikarzy i internautów materiałami Lechii Gdańsk i Korony Kielce? Czy w przypadku publikacji przez nich treści z wykorzystaniem wizerunku uczestników programu "1 z 10" doszło do złamania prawa? Przemysław Juściński, radca prawny, associate w KWKR Konieczny Wierzbicki i Partnerzy: - W mojej ocenie doszło do naruszenia prawa do wizerunku pana Artura w dwóch różnych kontekstach. Pierwszy kontekst to własna promocja, a druga kwestia to wykorzystanie wizerunku na potrzeby memów. Moim zdaniem pośrednio służy to zwiększaniu wpływów i zakładam, że pan Artur nie udzielił zgody na wykorzystanie swojego wizerunku w tym zakresie. Przyjmując, że takiej zgody nie uzyskano, wykorzystanie wizerunku pana Artura jest bezprawne. Narusza prawo do wizerunku i jako osoba której wizerunek został naruszony, może wystąpić z roszczeniami względem tych klubów. Roszczenia te wynikają z ustawy o prawie autorskim i z kodeksu cywilnego (ponieważ mówimy tutaj o dobru osobistym). Dlaczego nie bulwersuje, kiedy internauci korzystają z czyjegoś wizerunku, tworząc memy i inne humorystyczne treści, ale kiedy dokonują tego kluby lub inne instytucje, to już wywołuje ostre reakcje ze strony opinii publicznej? - Trochę to wynika z takiego rozdrobnienia i masowości działalności użytkowników w sieci. Zaciera się między innymi poczucie odpowiedzialności, zwłaszcza jeśli mówimy o rozpowszechnianiu memów. Są one powielane i po jakimś czasie już nie wiadomo kto stworzył ich treść, która została udostępniona przez wielu innych użytkowników. Kolokwialnie mówiąc, łatwiej jest patrzeć na ręce klubom czy instytucjom i innym większym podmiotom. W tym przypadku problemem potencjalnie może być brak świadomości społecznej do tego, że takie działanie jest bezprawne. - Twórcy internetowi często powołują się głównie na prawo cytatu i uważają, że bez żadnych konsekwencji takie memy mogą tworzyć. Dozwolony użytek ma jednak zastosowanie jedynie do utworów (np. fotografii), ale wykorzystanie samego wizerunku nie podlega takim wyłączeniom. Wykorzystanie czyjejś podobizny wymaga zgody takiej osoby. Czego Artur Baranowski mógłby się w tym momencie domagać ze strony klubów w kwestii zadośćuczynienia? - Gdybym miał coś doradzić panu Arturowi, to przede wszystkim byłaby to kwestia usunięcia tych treści w asyście stosownego oświadczenia. Warto również rozważyć wystąpienie z roszczeniem o stosowne zadośćuczynienie finansowe, co jednak może być już bardziej utrudnione pod kątem praktycznym i prawnym. Przede wszystkim sprowadzałoby się to do konieczności wykazania krzywdy, jakiej doznał Pan Artur i w dalszej dopiero kolejności moglibyśmy mówić o określeniu kwoty odpowiadającej doznanej krzywdzie. Na wstępie swojego materiału Korona Kielce opublikowała informację, że "Publikowany materiał to zmontowana przeróbka, a pytania Tadeusza Sznuka zostały wygenerowane przez AI". Czy to wystarczy, aby nie stało to w sprzeczności z prawem, czy możemy mówić w tym przypadku o pewnego rodzaju "furtce prawnej"? - Ta furtka ma charakter pozorny. Ma służyć zabezpieczeniu, ale mam duże wątpliwości co do tego, czy ona jest realnie skuteczna. Wynika to przede wszystkim z tego, że nawet jeśli mówimy tutaj o jakimś udziale szeroko rozumianej sztucznej inteligencji w tworzeniu wyimaginowanego komunikatu czy wygenerowaniu wizerunku w oparciu o takie narzędzia, nie rozwiązuje to problemu od strony prawnej. Między innymi z tego względu, że nadal mówimy o wykorzystaniu czyjegoś wizerunku - wyglądu, podobizny, głosu, bez zgody tej osoby. Biorąc pod uwagę, że są to treści osadzone w jakimś konkretnym kontekście, z którym ta osoba może nie chcieć być kojarzona, nawet jeśli jest to niewinny dowcip w postaci potencjalnych pytań, które prowadzący Pan Tadeusz Sznuk mógłby zadać panu Arturowi, czy idąc dalej - wykorzystując na przykład głos Pana Artura do wypowiadania wulgarnych treści, nawet złożenie takiego oświadczenia nie będzie wystarczające. Włodarze Lechii i Korony biją się w pierś Lechia Gdańsk po usunięciu kontrowersyjnego materiału zdecydowała się również na wystosowanie krótkiego oświadczenia, w którym przeprasza za bezprawne wykorzystanie wizerunku uczestnika programu "1 z 10". "Popełniliśmy błąd i rozumiemy, jak ważna jest ochrona prywatności oraz szanujemy prawa innych do decydowania o tym, w jaki sposób i kiedy ich wizerunek jest używany publicznie." - brzmi komunikat. "Przygotowaliśmy film w oparciu o technologię AI, o czym poinformowaliśmy na początku materiału, podobnie jak w jego trakcie. Faktem jest, że nie zadzwoniliśmy do nikogo, żeby zapytać, czy możemy skorzystać z odpowiedzi. Decyzję o wykreowaniu wideo podjęliśmy na podstawie virali, które krążyły w sieci. W naszym filmie ani Pan Tadeusz, ani Pan Artur nie zachęcając do zakupu biletów. Właściwie rozmawiają jedynie o meczu, ale nie zachęcają do kupna biletów. Panowie nie szerzą treści politycznych, nie nawołują do agresji czy nienawiści. Absolutnie nie chcieliśmy nikogo urazić ani obrazić, wykorzystując ten materiał. Z całą pewnością mogę podkreślić, że nie kierowały nami żadne złe intencje, kiedy ten materiał publikowaliśmy. Usunięcie filmu byłoby ucieczką od odpowiedzialności, dlatego zdecydowaliśmy się na pozostawienie go" - uzyskaliśmy odpowiedź od rzeczniczki prasowej Korony Kielce, Darii Wollenberg. Do sprawy postanowił odnieść się również prezes Korony Kielce - Łukasz Jabłoński. Zamieścił on na platformie "X" wpis, w którym zdradził, że klub skontaktował się już w sprawie materiału z Tadeuszem Sznukiem, prowadzącym teleturnieju "1 z 10". "Niestety czasem tak bywa, że wzniecamy "pożar" i trzeba go gasić, stawić mu czoła. Przed chwilą odbyłem przeeeeeeemiłą rozmowę z Panem Tadeuszem Sznukiem. Zapewnił mnie, że jeżeli tylko zdrowie pozwoli, to przyjedzie do Kielc na mecz Korony. Podjęliśmy również kontakt z producentem i TVP. Od AI raczej nie uciekniemy, ale możliwości, jakie daje ta technologia budzą wątpliwości. Niestety kreatywność z wykorzystaniem różnych zdjęć i filmów często balansuje na krawędzi prawa i łatwo ją przekroczyć, oczywiście to nie jest żadnym usprawiedliwieniem..." - napisał prezes Korony Kielce. Trudno przewidywać, czy Artur Baranowski zdecyduje się na podjęcie kroków prawnych przeciwko Lechii Gdańsk i Koronie Kielce. Za całą pewnością jednak incydent doprowadzi do większej kontroli nad treściami publikowanymi w mediach społecznościowych przez polskie kluby. A przynajmniej taką należy żywić nadzieję.