Wojciech Szczęsny zapowiedział już, że po mistrzostwach Europy w Niemczech zakończy on swoją karierę w reprezentacji Polski. Oznacza to, że selekcjoner Biało-Czerwonych będzie musiał znaleźć nowy numer jeden w bramce. Trzeba jednak przyznać, że z tym nasza kadra kłopotów mieć nie powinna. Polska bowiem ma bardzo szeroką listę następców Szczęsnego. Rozpoczyna się ona pewnie od Marcina Bułki, później są Kamil Grabara i Łukasz Skorupski, a na końcu czeka jeszcze Bartłomiej Drągowski. Messi znów to zrobił, nie do wiary. Publiczność doprowadzona do szaleństwa Takiego komfortu z pewnością nie ma jednak Juventus, który następcy Szczęsnego dotychczas sobie nie wykreował. Pojawiały się pewne informacje, jakoby właśnie Grabara miał być tym, który będzie bronił bramki Juve przez następną dekadę. Młodszy z Polaków podpisał jednak już umowę z niemieckim VFL Wolfbsurg. Zacznie ona obowiązywać od startu sezonu 2024/2025. Grabara kosztował "Wilki" ledwie 13,5 miliona euro, co wydaje się dosyć promocyjną ceną. Szczęsny nigdzie się nie rusza. Stanowcze "dementi" O ile przyszłość 25-latka jest jasna i klarowna, o tyle to, co wydarzy się z Wojciechem Szczęsnym pozostaje zagadką. Starszy z polskich bramkarzy ma bowiem umowę, która wygasa po zakończeniu obecnego sezonu. W ostatnim tygodniu pojawiły się informacje z włoskich mediów, jakoby sprawa była już przesądzona. Według tych doniesień Szczęsny miałby po zakończeniu obecnych rozgrywek rozstać się ostatecznie ze "Starą Damą" i pozwolić jeszcze klubowi nieco zarobić. A jednak, nagła odmiana sytuacji. Legenda Realu Madryt niespodziewanie zmieniła zdanie Te wieści skomentowali wspólnie Tomasz Włodarczyk oraz Łukasz Wiśniowski z portalu "Meczyki.pl". - Absolutnie nie ma tematu odejścia Szczęsnego po sezonie. Jest jednym z najlepiej zarabiających bramkarzy na świecie. Właśnie zaliczył setne czyste konto w Juventusie. Nawet jak przyjdzie nowy golkiper, to po to, by się uczyć przyuczanie. Szczęsnemu nic na ten temat nie wiadomo. To jest "farmazon alert". Nie ma żadnych logicznych przesłanek, by odchodził. Musiałby być szaleńcem, jeśli chciałby to zrobić - przekazali wspólnie dziennikarze w programie "Pogadajmy o piłce". Według serwisu "Capology" Polak ma rocznie inkasować sześć i pół miliona euro netto, co stawia go na drugim miejscu drabinki płacowej Juve. Więcej od Szczęsnego zarabia jedynie Dusan Vlahović. Dla porównania Arkadiusz Milik inkasuje o trzy miliony euro rocznie mniej. Trudno wyobrazić sobie, aby gdzieś w Europie Szczęsny w wieku 34 lat miał dostać taką pensję, jak obecnie w Juve.