Manchester City w pierwszej połowie czerwca 2023 roku zrealizował zadanie, do którego "The Citizens" przymierzali się już od wielu sezonów - drużyna prowadzona przez Pepa Guardiolę sięgnęła po puchar Ligi Mistrzów, pokonując w finale tych prestiżowych rozgrywek Inter Mediolan. Skromnie - bo 1-0, po trafieniu Rodriego. W ostatni dzień maja tymczasem Sevilla miała "kolejny dzień w biurze", jeśli mowa o rozgrywaniu finałów Ligi Europy - pokonała wówczas AS Roma, choć dopiero po serii rzutów karnych, bowiem po trafieniu Dybali i samobójczej bramce Manciniego aż do końca dogrywki utrzymał się remis 1-1. Obie te ekipy - "Obywatele" i "Los Nervionenses" - spotkały się 16 sierpnia o godz. 21.00 w Pireusie w potyczce o Superpuchar Europy UEFA. Od początku nie ulegało tu wątpliwości, że zarówno jedna, jak i druga strona będzie chciała rozpocząć sezon 2023/2024 mocnym akcentem... Blady strach rywala Rakowa. Spodziewa się... zakazu wjazdu do Polski Superpuchar Europy UEFA: Manchester City - Sevilla FC: Przebieg pierwszej połowy spotkania Spotkanie rozpoczęło się od dobrej szansy Sevilli na prędkie otwarcie wyniku - Eric Lamela przejął bowiem sprytnie piłkę na połowie rywali i oddał strzał na bramkę Edersona. Uderzenie okazało się jednak dosyć słabe - piłka przetoczyła się po murawie obok słupka bramki i niebawem "The Citizens" mogli rozpocząć nowe rozegranie. W ogólnym rozrachunku ekipa z Andaluzji postanowiła tak czy inaczej zdecydowanie naciskać na oponentów - niedługo później daleką wrzutkę w pole karne wykonał Ocampos, który szukał tym podaniem En-Nesyriego. Tutaj jednakże czujnością wykazała się obrona City. W 6. minucie po podaniu górą Navasa w "szesnastce" zespołu z Anglii powstało kolejne zamieszanie - piłkarze Sevilli nie zdołali jednak oddać czystego strzału, a Ederson pewnym przechwytem futbolówki uspokoił sytuację. Dopiero po tej akcji Anglicy zdobyli się na kilka prób ofensywnych - najpierw strzał, wybroniony przez Bono, oddał Palmer, następnie w polu karnym próbował czarować Haaland, a w końcu Akanji wykonał mocny strzał głową z bliska, który jednak po raz kolejny został zatrzymany przez marokańskiego golkipera. Była 8. minuta - a na tablicy wyników niezmiennie widniał rezultat 0-0. Po paru chwilach Akanji posłał górną piłkę w okolice piątego metra - Bono zdecydował się na piąstkowanie, które jednak okazało się niebywale ryzykowne - futbolówka trafiła do Gvardiola, ale ten nie popisał się precyzją, uderzył na wiwat i trafił w trybuny. Później tempo rozgrywki odrobinę "siadło" - dopiero w 16. minucie trybuny miały szansę na przebudzenie po tym, jak Rodri posłał długie podanie do Kovaczicia, a ten prędko próbował odegrania do rozpędzającego się Haalanda. Wówczas jednak czujnością wykazał się Jesus Navas, który wstrzymał zapędy Norwega. Nie minęła minuta - a Jack Grealish spróbował mocnego strzału, który został wybroniony przez bramkarza Sevilli. Kolejne minuty upływały pod znakiem mozolnych prób konstruowania akcji ze strony obu zespołów - od pola karnego, do pola karnego, jednakże bez konkretów. W 22. minucie, przy okazji jednej z przerw w grze, sędzia zarządził chwilę przerwy na uzupełnienie płynów - warto bowiem nadmienić, że w Pireusie, po godz. 22.00 czasu lokalnego, wciąż utrzymywała się temperatura wynosząca ok. 28 stopni Celsjusza. Zawodnikom nie było łatwo walczyć na murawie w takich warunkach - i było to mocno widoczne... W końcu, w 25. minucie, doszło do otworzenia wyniku - w zasadzie "z niczego" ruszyła ofensywa Sevilli, zakończona podaniem Acunii wprost na głowę En-Nesyriego. Ten, nawet znajdując się między dwoma rywalami, nie miał żadnego problemu z pokonaniem Edersona. "Obywatele" starali się ruszyć z jakąkolwiek odpowiedzią, aczkolwiek kolejne ich próby pełzły na niczym. W 29. minucie za to swojej szansy szukali znowu "Los Nervionenses" - obiecujące plany zostały jednak zniweczone przez niedokładne podanie Navasa. Mimo wszystko po chwili strzał oddał Lamela - uderzył jednak daleko od bramki oponentów. W 33. minucie Rodri posłał długie podanie w stronę Haalanda - ten został jednak przewrócony przez Bade, za co zresztą zawodnik Sevilli obejrzał żółtą kartkę. Do podyktowanego rzutu wolnego podszedł Phil Foden, który zdołał jednak tylko... znokautować Jordana swoim mocnym uderzeniem. Na szczęście obyło się tu bez większych komplikacji zdrowotnych. W 37. minucie Cole Palmer popisał się ciekawym podaniem do Manuela Akanjiego - ten zdołał oddać strzał, ale trafił w boczną siatkę. Niebawem szczęścia pod bramką Sevilli szukał też Rodri, którego główka jednak, po rykoszecie, trafiła nad poprzeczkę. W 40. minucie, po pewnym zamieszaniu przed polem karnym, sędzia odgwizdał faul na Rodrim - do rzutu wolnego podszedł tym razem Grealish, który zagrał futbolówkę bardzo miękko. Mimo wszystko Bono znów musiał salwować się piąstkowaniem i dał wyraźnie znać swoim kompanom, że wolałby nie uciekać się po raz kolejny do takiej zagrywki. W ogólnym rozrachunku gra tuż przed przerwą się zaostrzyła - w 43. minucie Ocampos ściął z nóg Grealisha na lewej flance (z perspektywy City), ledwo unikając kartki. Rzut wolny wykonany przez Fodena zakończył się jednak nieudaną próbą główki ze strony Ake. Nie minął moment, a Kovaczić spróbował krótkiego rajdu - odegrał do Haalanda, ale ten nie był w stanie nawet obrócić się z piłką w stronę bramki i akcja po chwili spaliła ostatecznie na panewce. W doliczonym czasie pierwszej połowy do tego wszystkiego z piłką w polu karnym zbyt mocno "zakręcił się" Rodri, aczkolwiek tak czy inaczej piłkarze City nie odpuszczali - Sevilla musiała mocno męczyć się w obronie. Grealish po raz kolejny spróbował wówczas dośrodkowania - piłka jednak minęła tylko Kovaczicia oraz Palmera i to było w zasadzie ostatnie warte odnotowania zdarzenie pierwszej odsłony starcia. Tym samym ekipa z Andaluzji w całkiem niezłych humorach mogła udać się na przerwę... To jest nie do uwierzenia, ale Raków naprawdę wyprzedza Bayern czy Real Superpuchar Europy UEFA: Manchester City - Sevilla FC: Przebieg drugiej połowy spotkania oraz rzutów karnych Druga połowa rozpoczęła się od... faulu Walkera na Ocamposie, za który został naturalnie podyktowany rzut wolny. Zagranie Rakiticia zostało jednak wybite spod bramki Edersona - choć gracze hiszpańskiej drużyny sygnalizowali, jakoby w międzyczasie doszło do zagrania ręką. Arbiter pozostał tutaj jednak niewzruszony. W 48. minucie próbę ofensywy podjęli tymczasem "The Citizens" - wymiana na prawej flance zakończyła się nieudaną próbą płaskiego dogrania ze strony Kovaczicia. Podopieczni Pepa Guardiola jednak nie poczuli się zniechęceni - swoich szans szukali Gvardiol i Akanji, ale nieskutecznie. W okolicach 50. minuty po kolejnej akcji MC rozpoczęła się kontra Sevilli - Ocampos doskonale urwał się Walkerowi i idealnie podał do En-Nesyriego. Ten wykonał mocny strzał, ale Ederson... wybronił w tym przypadku nogami, mając jednak masę szczęścia. Nie minęła chwila i Ocampos rozpoczął kolejny rajd - tym razem jednak Walker nie dał się wykiwać i po profesorsku zatrzymał oponenta, oddalając zagrożenie od własnej "szesnastki". Jego koledzy jednak nie zebrali się do mocniejszego ataku. Zawodnicy Sevilli wyraźnie jednak "poczuli krew" - straty w środku pola napędziły chociażby En-Nesyriego, który w 52. minucie oddał kolejny strzał, trafiając jednak wyraźnie obok słupka. Niemniej "The Citizens" wyglądali wówczas na mocno zagubionych. W 54. minucie Jordan spróbował zaskoczyć strzałem z rzutu wolnego golkipera City - Ederson jednak w porę zorientował się w zamiarach przeciwnika i wyłapał uderzenie. Potem jednak zespół z Manchesteru nie zdołał jednak skonstruować sensownej akcji-odpowiedzi. Nie ulega jednak wątpliwości, że pierwsze 10 minut drugiej połowy przyniosło więcej emocji, niż cała pierwsza odsłona spotkania na stadionie w Pireusie. Tempo stało się momentami bardzo szybkie i choć wciąż brakowało kolejnych goli, to publika nie miała specjalnych powodów do narzekania. W 57. minucie Ocampos, który coraz częściej uciekał przeciwnikom, zdołał wykonać kolejne dośrodkowanie - nie dotarło ono jednak ostatecznie do En-Nesyriego, który czaił się na zdobycie kolejnej bramki. Cios w takim momencie postawiłby już wówczas MC w naprawdę trudnej sytuacji. Trzy minuty później kolejno Grealish, Akanji i Palmer nie mogli się długo zebrać ani do strzałów, ani do podań - w efekcie piłka trafiła z powrotem do Sevilli. Ruszyła groźna kontra, która zakończyła się jednak interwencją Edersona - Brazylijczyk dosłownie w ostatniej chwili dotarł do piłki przed En-Nesyrim. Minął moment i sędzia pokazał drugą żółtą kartkę w meczu - Eric Lamela nie wytrzymał ciśnienia i zbyt brutalnie potraktował Ake w walce o futbolówkę. W 63. minucie Rodri w końcu doczekał się asysty - w doskonałym stylu podał wprost na głowę Palmera, który bardzo dobrym strzałem posłał piłkę obok bezradnego Bono. Na mniej niż pół godziny przed końcem podstawowego czasu gry było 1-1. Mało brakowało, a Sevilla wykonałaby błyskawiczną ripostę - Ocampos znów podał do En-Nesyriego, a ten został zatrzymany przez Edersona znów w absolutnie ostatniej chwili. Reprezentant "Canarinhos" położył się na trawie i wręcz wydarł piłkę spod nóg Marokańczyka. Kilka minut później Manchester City próbował wyjść na prowadzenie - Haaland i Gvardiol zostali jednak skutecznie poblokowani, natomiast widać było, że zawodnicy Guardioli złapali wiatr w żagle, a ich rywale, prowadzeni przez Jose Luisa Mendilibara, zaczęli mieć pewne kłopoty z uciekaniem spod presji "Obywateli". W 69. minucie Cole Palmer pokazał kawałek dobrego futbolu - przejął piłkę na połowie Sevilli, położył jednego z oponentów i oddał kąśliwy strzał, który - choć niecelny - sprawił, że Bono bez wątpienia poczuł zimny pot na plecach w ten duszny wieczór w Grecji. Ekipa z Andaluzji zaczęła wyraźnie reagować nerwowo na wydarzenia na murawie - szczególne problemy sprawiał wciąż na prawej flance Palmer, natomiast triumfatorzy Ligi Europy cierpieli również i na innych fragmentach placu gry. Musieli niezmiennie uważać, by pętla wokół nich się nie zacisnęła... Mistrzowie Anglii tymczasem nieustannie operowali piłką tuż przed polem karnym oponentów - "Los Nervionenses" gwałtownie ich blokowali, ale wyglądali na mocno zmęczonych sytuacja. W 77. minucie Foden przeszedł w okolice "piątki" i tylko cud ocalił klub z Hiszpanii przed strzałem tego gracza. Potem swoje szanse - dość groźne - mieli Grealish i Haalanda, ale zabrakło dobrego wykończenia. W 80. minucie Jack Grealish mniej więcej z 17. metra posłał atomowe uderzenie, które jednak zostało zatrzymane przez Bono - futbolista z Afryki wyraźnie pokazywał swoją mimiką, że nie jest zadowolony z tego, z jaką łatwością jego koledzy z obrony odpuszczając pole "The Citizens". Niemniej wyglądało na to, że musi być nieustannie czujny na sto, albo i dwieście procent. W 82. minucie Sevilla poderwała się jednak do ofensywy - Lucas Ocampos był bardzo blisko wykonania groźnego strzału głową, ale Kyle Walker w heroiczny stylu odbił piłkę dalej od linii bramkowej. Ta sytuacja była jednak nowością po okresie dominacji City. Trzy minuty później Sevilla znów próbowała atakować - tym razem to Ederson, a nie Bono, popisał się jednak piąstkowaniem i wytrącił z rytmu przeciwników, którzy ostatecznie zakończyli swoją akcję bez specjalnych konkretów. W 86. minucie znów przy głosie byli "The Citizens" - potężne uderzenie Rodriego zatrzymało się jednak na... plecach Erlinga Haalanda, który w trakcie całego meczu niespecjalnie popisywał się na "szpicy". Nastąpiło krótkie zamieszanie, ale nie wynikło z niego nic kluczowego dla tego fragmentu starcia. Parę minut później MC znów zacisnęło pętlę wokół bramki przeciwników - ani Grealish, ani Haaland, ani też inni futboliści nie zdołali jednak przedrzeć się przez żelazną obronę Sevilli. Niebawem sędzia podyktował rzut wolny - po dośrodkowaniu Fodena Ake w zasadzie szczupakiem wykonał strzał, który jednak koniec końców trafił na trybuny. W doliczonym czasie gry szczęścia próbował także Kyle Walker - mocny strzał z dystansu przeleciał jednak tuż nad poprzeczką, ku głębokiemu zawodowi kibiców z Wysp Brytyjskich, którzy już widzieli futbolówkę w siatce. Wciąż jednak było 1-1, a kolejne sekundy uciekały... Ostatecznie o wygranej musiały rozstrzygnąć rzuty karne. Jako pierwszy do "jedenastki" podszedł Haaland i choć w trakcie meczu wielokrotnie zawodził, to... tym razem był bezbłędny. Zmylił Bono i trafił mocnym uderzeniem w przeciwległy róg bramki. W to samo miejsce, prawy dolny róg, trafił niebawem Ocampos, który był z kolei silnym fundamentem "Los Nervionenses" w tym starciu. Bez pomyłki obyło się też przy strzale Juliana Alvareza, który wyszedł wcześniej z ławki - trafił on, dla odmiany, bliżej poprzeczki. Rafa Mir również się tutaj nie wyróżnił - uderzył mocno i celnie. Kovaczić za to postawił bardziej na precyzję i trafił po strzale w - dla odmiany - lewy róg. Ivan Rakitić również pokazał nerwy ze stali - Ederson co prawda wyczuł jego intencje, ale nie zdołał sparować piłki. Jack Grealish, który nieustannie sprawiał problemy obrońcom Sevilli przez cały mecz, również i tutaj pokazał kunszt - Bono nie miał wiele do powiedzenia przy jego uderzeniu. Montiel, kolejny rezerwowy, również się nie pomylił - atmosfera tylko gęstniała... Kyle Walker również trafił - choć ledwo, bo jego uderzenie przeleciało zaraz pod ręką golkipera Sevilli. Piłkarz "The Citizens" miał więc dużo szczęścia - w przeciwieństwie do Gudelja, który trafił w poprzeczkę, kończąc tę zaciętą rywalizację. Manchester City zdobył kolejne trofeum do gabloty!