Klub Alianza Lima to jedna z najbardziej zasłużonych drużyn w Peru. W historii ekipa ta wywalczyła aż 25 tytułów mistrza kraju. W latach 70. niemal cała drużyna grała w reprezentacji Peru. To było złote pokolenie, które w 1975 roku sięgnęło po Copa America. Lata 80. nie były już tak udane dla Los Grones, a pod koniec 1987 roku drużyna przestała praktycznie istnieć. Wszystko za sprawą katastrofy lotniczej, do jakiej doszło 7 grudnia. Samolot uderzył skrzydłem o wodę i rozbił się To był akurat bardzo udany sezon dla Alianza Lima. Drużyna była liderem peruwiańskiej Primiera Division i wydawało się, że pewnie zmierza po mistrzowski tytuł. W dniu katastrofy Alianza pokonała w Pucallpa miejscowe Deportivo 1:0. Piłkarze zwycięskiej drużyny nigdy już jednak nie dotarli do domów. Kilka kilometrów od lotniska w Callao samolot peruwiańskiej marynarki wojennej Fokker F27, jakim podróżowali, spadł do morza. To był lot czarterowy. Przebiegał spokojnie aż do czasu, gdy załoga zaczęła schodzić do Limy. Samolot pilotował Edilberto Villar, a drugim pilotem był Cesar Morales. Na pokładzie było jeszcze czterech członków personelu pokładowego, a także 38 innych osób, wśród których byli: piłkarze, trenerzy, dziennikarze i sędziowie. Nic nie wskazywało, że może dojść do tragedii. Tymczasem na 11 kilometrów przed lotniskiem samolot leciał na tyle nisko, że uderzył prawym skrzydłem o powierzchnię wody. Za moment rozpadł się, a przedni kadłub zatonął. Dwie osoby uratowały się, ale piłkarz utonął Z wypadku uratowały się początkowo dwie osoby. Jedną z nich był pierwszy pilot, który wydostał się przez dziurę w kadłubie, a drugą piłkarz Alfredo Tomassini. Villar starał się zatrzymywać powietrze w niektórych częściach ubraniach, by to powodowało wyporność. Z kolei 23-letni piłkarz miał wiele obrażeń, w tym złamaną nogę. Obaj jednak pływali razem w morzu przez kilka godzin, a tuż przed świtem rozstali się we wzburzonej wodzie. Krótko po wschodzie słońca ekipy poszukiwawcze i ratownicze zauważyły na wodzie unoszący się ogon samolotu. Po ponad 11 godzinach spędzonych w wodzie, pilot Villar został uratowany. Alfredo Tomassini utonął i jego ciała nigdy nie znaleziono. W ciągu kilku kolejnych dni wydobyto z wody jeszcze kilka ciał. Utajniony raport został odnaleziony po wielu latach w USA. Był druzgocący Po katastrofie peruwiańska marynarka wojenna odmówiła udzielenia informacji o przyczynach wypadku. Peruwiańska Komisja Lotnictwa Marynarki Wojennej nie zezwoliła na prywatne dochodzenie i wszczęła własne. Sporządzono raport z wypadku, ale nie udostępniono go opinii publicznej. W 2006 roku producenci, pracujący nad scenariuszem dla peruwiańskiego programu telewizyjnego "La Ventana Indiscreta", odkryli, że raport Marynarki Wojennej był nielegalnie zamknięty w skrytce w banku na Florydzie przez 18 lat. Wynikało z niego, że w toku dochodzenia stwierdzono: brak doświadczenia pilota w lataniu nocnym, błędną interpretację przez drugich pilotów procedur awaryjnych związanych z problemem z podwoziem zły stan techniczny samolotu. To były główne czynniki, które doprowadziły do wypadku. Według raportu, jaki powstał w lutym 1988 roku i był ukrywany przed opinią publiczną, porucznik Villar wykonał tylko 5,3 godziny nocnego lotu w ciągu 90 dni przed wypadkiem, w tym 3,3 godziny w ciągu 60 dni poprzedzających wypadek i nie latał w nocy przez co najmniej 30 dni przed katastrofą. Drugi pilot, porucznik Cesar Morales, zarejestrował tylko jedną godzinę lotu nocnego w ciągu 90 dni przed wypadkiem, pół godziny w ciągu poprzednich 60 dni, a także nie latał w nocy przez co najmniej 30 dni. Ponadto dziennik konserwacji F27, który został przekazany pilotowi przed startem, ujawnił szereg usterek mechanicznych, w tym: brak inercyjnego systemu nawigacji, słabą wydajność radia UHF, słaby odbiór VOR (rodzaj radiolatarni), uszkodzony wysokościomierz radarowy i zużyty włącznik świateł przedniego podwozia. Porucznik Villar początkowo odmówił latania samolotem. Jakby tego było mało, to okazało się, że Villar nie przeszedł specjalnego szkolenia, które mogło zapobiec "dezorientacji pod presją, nadmiernemu stresowi podczas pracy w kabinie", ale mimo tego otrzymał pozwolenie na latanie samolotem. Drugi pilot Cesar Morales nie przeszedł żadnego szkolenia w firmie Fokker. Alianza Lima praktycznie przestała istnieć. Legenda ruszyła na pomoc W katastrofie zginęli wówczas piłkarze: Jose "Caico" Gonzales Ganoza, Cesar Sussoni, Tomas "Pechito" Farfan, Daniel Watson, Braulio Tejada, Jose Mendoza, Gino Pena, Cesar Chamochumbi, Carlos Bustamante, Milton Cavero, Ignacio Garreton, Jose Casanova, Alfredo Tomassini, William Leon, Aldo Sussoni, Luis Escobar. Życie stracili także członkowie sztabu Alianza: Marcos Calderon, Andres Take, Washington Gomez, Rolando Galvez, Orestes Suarez. Alianza dokończyła rozgrywki, wystawiając zespół młodzieżowy, który został wsparty kilkoma zawodnikami CSD Colo-Colo. Przyjaźń pomiędzy obu klubami utrzymuje się nieprzerwanie aż do dziś. Alianza nie zdołała utrzymać pierwszego miejsca i tytuł uzyskał jej największy rywal - Universitario de Deportes. Przed kolejnym sezonem drużyna musiała jednak jakoś się pozbierać. Do klubu zaczęły wracać dawne gwiazdy. W tym najsłynniejszy peruwiański piłkarz Teofilo Cubillas, czy Cesar Cueto. Ich zadaniem był pomoc w przetrwaniu najtrudniejszego okresu. Cubillas był peruwiańskim bohaterem w chwilach triumfu, ale też w chwilach tragedii. El Nene (Dzieciak) zadebiutował w Alianza Lima w wieku 16 lat i od razu dał się poznać z bardzo dobrej strony. W 1970 roku strzelił w mundialu w Meksyku aż pięć bramek i dzięki temu Peru dotarło aż do ćwierćfinału. W 1975 roku pomógł drużynie w triumfie w Copa America. Stracone pokolenie. Zginęła wielka nadzieja. Czerwona kartka uratowała życie obecnemu selekcjonerowi Tragiczny lot Alianza Lima sprawił, że Peru straciło całe pokolenie znakomitych piłkarzy. Nie pozostało też bez wpływu na cały futbol w tym kraju, który zaczął przeżywać wyraźne problemy. W wypadku tym zginęła wielka nadzieja peruwiańskiego futbolu Luis Escobar. To wokół niego miała być budowana drużyna, która zapewni sobie udział w mistrzostwach świata we Włoszech (1990). W dniu tragedii miał ledwie 18 lat. Inny nastolatek Juan Reynoso, który w dniu tragedii nie miał jeszcze 18 lat, w ogóle nie wsiadł do samolotu. We wcześniejszym meczu dostał czerwoną kartkę i to uratowało mu życie. - Nie lubię być pytany o Fokkera, bo to jest jak wkładanie palca do otwartej rany. Osoby pogrążone wówczas w żałobie wciąż bardzo cierpią - powiedział Reynoso w jednym z wywiadów sprzed kilkunastu lat. To tylko pokazuje, jak długo goiły się rany po tym, co stało się w grudniu 1987 roku. I pewnie do tej pory jeszcze się nie zabliźniły. Dziś Reynoso, który został znienawidzony w klubie Alianza Lima po tym, jak przeszedł do największego rywala Universitario de Deportes, jest selekcjonerem piłkarskiej reprezentacji Peru. Co stało się z pilotem, który przeżył? Po tragicznym wypadku, jedyny ocalały, pilot Villlar nie zgodził się na rozmowy z dziennikarzami. Jak informowała niedawno "La Republica" miał niemal natychmiast po wypadku wyemigrować do Australii, gdzie przyjął obywatelstwo. Tam miał też założyć rodzinę. Kiedyś portal Marca Poder opublikował artykuł, z którego wynikało, ze Villar odwiedzał dwukrotnie Peru kilka lat temu. Tak naprawdę jednak, jak pisze "La Republica", miejsce pobytu jedynego świadka tragedii Fokkera F-27 jest nieznane. Istnieją też wersje, że pilot przebywa w USA, mając inną tożsamość. W 2014 roku powstał film "F-27" o tragicznym locie piłkarzy Alianza Lima, wyreżyserowany przez Willy'ego Combe'a.