Tego Szczęsny nauczył swojego reżysera. Przyznał to na premierze
- Jednego dnia byliśmy w Turynie, szykowaliśmy się do zakończenia produkcji, a tu kilka tygodni później wylądowaliśmy w Barcelonie i otwieraliśmy nowy rozdział. Musieliśmy poczekać na rozwój tej historii - na początku nikt przecież nie wiedział, czy i kiedy Wojtek wskoczy do składu, czy nie będzie rezerwowym - mówi w rozmowie z Interią James Poole, reżyser filmu "Szczęsny", którego zapytaliśmy też o to, czego nauczył się od polskiego bramkarza.

Jakub Żelepień, Interia: Jesteś reżyserem filmu o Wojciechu Szczęsnym. Zacznę więc od pozornie łatwego pytania: jak to się stało?
James Poole, reżyser filmu "Szczęsny": Cóż, miałem dużo szczęścia, że studio Papaya Films zgłosiło się do mnie i zaproponowało współpracę. Jako Anglik po prostu nie mogłem odmówić. W moim kraju kocha się Szczęsnego! Wszyscy go znają.
Mówi się, że jest w połowie londyńczykiem.
Ja powiedziałbym nawet, że jest po prostu w połowie Anglikiem. W każdym razie poczułem ogromną ekscytację na samą myśl o tym, że mógłbym opowiedzieć jego historię. A jest ona, moim zdaniem, jedną z najciekawszych w świecie piłki nożnej.
Kim był dla ciebie Szczęsny, zanim go poznałeś? Często w Polsce mówimy, że nie ma niczego gorszego niż poznanie idola. On był twoim idolem?
Nie był. To zupełnie nie ten rodzaj relacji. Oczywiście, znałem go, szanowałem jako sportowca, ale przede wszystkim widziałem w nim bardzo ciekawą, charyzmatyczną postać. Jako filmowiec powinienem powiedzieć, że dostrzegłem stojącą za nim interesującą historię, którą chciałem rozwinąć.
Jesteś kibicem piłkarskim?
Nie. To znaczy - oglądam piłkę, lubię to robić, chodzę na mecze. Nie mam jednak swojej ulubionej drużyny, choć sporo moich przyjaciół sympatyzuje z Arsenalem. Sam dorastałem w Londynie, więc znam temat.
Wróćmy do Wojtka. Co pomyślałeś o nim, gdy zobaczyłeś go po raz pierwszy, a co myślisz o nim teraz, po tylu wspólnych miesiącach?
To samo.
Nic się nie zmieniło? Nie zrewidowałeś żadnej swojej opinii?
Zmieniło się to, że znamy się lepiej. Nadal postrzegam go jednak tak samo - jest otwarty, charyzmatyczny, zjednuje sobie ludzi. Wszędzie, gdzie się pojawia, wzbudza zainteresowanie. Daje też poczucie, że ma dla ciebie czas. Przynajmniej ja tak się przy nim czułem. Jestem również przekonany, że złapaliśmy fajną nić porozumienia. Bez wątpienia pomogło to, że jesteśmy w tym samym wieku, poza tym obaj mamy dzieci.
Czy trudno było zdobyć zaufanie Szczęsnego w procesie produkcji filmu?
Myślę, że po prostu potrzebowaliśmy czasu. Musieliśmy spotkać się kilka razy, uczciwie porozmawiać. Niektóre pytania celowo zadawaliśmy mu kilka razy i - co ciekawe - za każdym razem Wojtek odpowiadał trochę inaczej. Im lepiej się znaliśmy, tym dokładniejsze były jego wypowiedzi. Czuliśmy się też na tyle pewnie, że przypominaliśmy mu jego poprzednie słowa, zaznaczaliśmy, że jedno przeczy drugiemu. Wydaje mi się, że on to lubi. Traktował to w kategorii wyzwania.
Prace nad filmem zaczęły się jeszcze w czasie, w którym Szczęsny grał w Juventusie. W międzyczasie skończył karierę, ale później okazało się, że ją wznowił. Jak bardzo zmieniło to wasze plany produkcyjne?
Cóż to była za historia! Zwrot akcji był niesamowity, natomiast filmy dokumentalne opowiadają historię w pewnej chronologii, więc trzon został zachowany. Wiedzieliśmy, co chcemy pokazać, i zrobiliśmy to. Zakończenie było inne, ale ono idealnie zgrało się z całą opowieścią.
Wojtek wydłużył wam plan zdjęciowy.
Jednego dnia byliśmy w Turynie, szykowaliśmy się do zakończenia produkcji, a tu kilka tygodni później wylądowaliśmy w Barcelonie i otwieraliśmy nowy rozdział. Musieliśmy poczekać na rozwój tej historii - na początku nikt przecież nie wiedział, czy i kiedy Wojtek wskoczy do składu, czy nie będzie rezerwowym.
Na koniec: nauczyłeś się jakichś polskich słów od Wojtka podczas prac nad filmem?
"O Boże". To zapamiętałem i wiem, co znaczy. Niestety, macie niesamowicie trudny język i więcej się nie nauczyłem. Generalnie my, Anglicy, nie jesteśmy szczególnie utalentowani, jeśli chodzi o przyswajanie języków obcych.
Film "Szczęsny" będzie dostępny w serwisie Prime Video od piątku 10 października.











