Ryszard Tarasiewicz miał kilka dni na poznanie podopiecznych. - Mniej więcej znałem zespół Arki. Chyba nie odkryję Ameryki jak powiem, że obiekty, infrastruktura i drużyna mają potencjał. W PKO Ekstraklasie i Fortuna 1. Lidze nie zawsze jednak robi się różnicę stricte umiejętnościami piłkarskimi. Każdy trener przychodząc do nowego zespołu ma swoją ideę, filozofię prowadzenia gry. Nie mówię, że akurat moja jest najlepsza. Trzeba drużynę poznać jak najszybciej, bo taka jest potrzeba - powiedział. Intensywny początek Tarasiewicza Do końca października żółto-niebiescy zagrają trzy spotkania (dwa w lidze, jeden w Pucharze Polski). Intensywny początek. - Akurat tak się złożyło. W niektórych meczach jesteśmy postrzegani jako faworyci. Tak będzie z Resovią, później jest Puchar Polski i spotkanie wyjazdowe z Miedzią. Zagramy co kilka dni i trzeba się do tego przygotować. Dobrze wiemy, że te odległości są znaczące i regeneracja będzie bardzo ważna. Podróże mimo wszystko są męczące - stwierdził szkoleniowiec. Tarasiewicz nie pracował przez półtora roku. - Wiemy, co było półtora roku temu, jak funkcjonowały kluby, czym to było spowodowane. W tamtym okresie byłem na rozmowach w innych klubach - były dwa z PKO Ekstraklasy i dwa z Fortuna 1. Ligi. W niektórych w ogóle nie doszło do zmiany. Arka? Temat urodził się z tydzień temu - dodał. Arka Gdynia awansuje do PKO Ekstraklasy? Nowy szkoleniowiec gdynian jest uznawany za specjalistę od awansów. - Nie uciekam od odpowiedzialności i nie będę tego robił. Temat awansu będzie poruszany, nie mamy co się oszukiwać. Zawodnicy, kibice, sztab szkoleniowy - wszyscy są świadomi tego, że mamy zespół, który jest w stanie to osiągnąć. Jest 6-8 drużyn, które tak myślą. Przy tym regulaminie nawet zespół z dwunastego lub trzynastego miejsca liczy się, bo ma 2-3 punkty straty do szóstki - ocenił Tarasiewicz. - Każdy zespół ma jakieś wady i atuty. Wydaje mi się, że dobre zespoły są świadome swojego potencjału piłkarskiego. Kiedy mecz nie układa się po ich myśli, to mają więcej cierpliwości. Nieraz przez nadgorliwość chce się szybko wyrównać, albo strzelić zwycięską bramkę i to powoduje chaos na boisku. Pewnych rzeczy się nie realizuje, zawodnicy wykonują zadania na odwrót. Trzeba te zapędy i nieodpowiednie zachowania kanalizować w danym momencie - kontynuował. Krzepisz czy Kajzer? Kacper Krzepisz i Daniel Kajzer walczą o miejsce w bramce Arki. - Jesteśmy w stanie grać na dwa fronty. Tak samo poważnie traktujemy Puchar Polski (gdynianie we wtorek zagrają na wyjeździe z Lechią Zielona Góra - dop. red.). Nie ulega wątpliwości, że priorytetem jest gra i nasza pozycja w 1. Lidze. Obecnie myślę, że bramkarzem, na którego będziemy stawiać, jest Kajzer. Ale nie mogę powiedzieć, że to numer jeden - wyjaśnił trener żółto-niebieskich. - Rewolucji w składzie nie będzie. Jedna, może dwie zmiany. Sprawdzę jak zawodnicy czują się fizycznie i czy ktoś nie ma jakiegoś urazu. Każdy chce grać. Jedni będą zadowoleni, drudzy nie. Taka jest rola trenera - podsumował.