Taras Stepanenko to 69-krotny reprezentant Ukrainy. Dwukrotnie brał udział w finałach ME (2016, 2020). Na kontynentalnym czempionacie we Francji rozegrał 90 minut w grupowej potyczce z Polską (0-1). Od 2010 roku jest wierny barwom Szachtara Donieck. Wojna zastała go w ojczyźnie. Jak wielu jego rodaków, nie był na nią przygotowany. Szef ukraińskiej kadry wykluczył organizację zgrupowania w ojczyźnie - Jestem osobą bardzo daleką od spraw wojskowych. W mojej rodzinie jest wielu wojskowych: mój dziadek był wojskowym, babcia pracowała w kuchni polowej, wszyscy najbliżsi krewni byli wojskowymi. Sam nie mam jednak nic wspólnego ze sprawami wojskowymi - wyznał Stepanenko w programie Denisow Time. 32-letni piłkarz żałuje, że nigdy nie przeszedł choćby podstawowego szkolenia z przysposobienia obronnego. - Gdybym mógł cofnąć czas, przejrzałbym przynajmniej podstawy spraw wojskowych - oznajmił. - Myślę, że po ostatnich wydarzeniach rząd wprowadzi taki obowiązek. Każdy obywatel powinien wiedzieć, co zrobić w sytuacji zagrożenia. Wojna na Ukrainie. "Nigdy nie miałem w rękach broni" Stepanenko doskonale wie, co to takiego strach przed wojną i lęk o życie najbliższych. - Kiedy siedziałem w piwnicy, patrząc na trójkę dzieci, zrozumiałem, że jak przyjdą do nas, to nie mam nic do obrony. Pożyczyłem łopatę od ogrodnika. To jedyna rzecz, jaką mogłem zrobić, bo nigdy w życiu nie trzymałem w rękach broni - wyznał pomocnik Szachtara. Wojna rozpętana przez wojska Federacji Rosyjskiej trwa na terenie niepodległej Ukrainy od 24 lutego. Liczba ofiar wśród ludności cywilnej sięga już kilku tysięcy i każdego dnia rośnie. ZOBACZ TAKŻE: