W poprzedniej dekadzie wysoki napastnik z Zimbabwe należał do najlepszych napastników na ligowych boiskach w Polsce. Z Legią kilka razy wywalczył Puchar Polski, strzelając przy tym sporo bramek. W sezonie 2008/09 dla jedenastki z Warszawy zdobył w lidze 19 goli i razem z Pawłem Brożkiem został królem strzelców ligowych rozgrywek. Za tą dwójką znalazł się wtedy Robert Lewandowski. W sumie w Ekstraklasie Chinyama nastrzelał 39 bramek. Ze 150 piłkarzy z Czarnego Lądu, którzy grali dotąd w naszej ligowej elicie, nie ma skuteczniejszego zawodnika. Kontuzje sprawiły, że w 2011 roku Chinyama wyjechał z Polski. Grał potem u siebie w domu, a także w klubach z RPA. Wiosną zeszłego roku ponownie przyjechał do Polski. - Znowu chcę grać w Ekstraklasie - mówił. Z planów nic nie wyszło i ostatecznie piłkarz wylądował w czwartoligowej LZS Piotrówka, która od lat słynie z zatrudniania graczy z Afryki. W poprzednim sezonie strzelił dla klubu z Opolszczyzny 21 bramek. Latem spakował się jednak i wrócił do Zimbabwe. Tam podpisał kontrakt z klubem o nazwie FC Platinum i już zagrał w meczu przeciwko Dynamos FC. - Zagrał mimo tego, że dalej ma ważny kontrakt z Piotrówką. Podpisał go w obecności pracowników Urzędu Wojewódzkiego w Opolu. Na tej podstawie wydano mu kartę pobyty na terytorium RP do 2019 roku. Nie odpuszczę - deklaruje Ireneusz Strychacz, prezes LZS Piotrówka. Sam piłkarz żąda uznania jego kontraktu z klubem za nieistniejący lub nieważny. W swoim oświadczeniu zaprzeczył, jakoby podpisywał kontrakt o profesjonalne uprawienie piłki nożnej z LZS Piotrówka. Klub z kolei twierdzi coś innego. W tej sytuacji decyzję w spornej sprawie podejmie Izba ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych przy Polskim Związku Piłki Nożnej. Michał Zichlarz