Wydawało się, że przerwa w grze Żurawskiego potrwa jeszcze parę tygodni. Tymczasem w środę polski napastnik trenował już normalnie. - Co mi dolega? Tego nie wie nikt. Wydawało mi się, że to uraz, z którym zmagałem się już kiedyś w Wiśle Kraków. Wszystko wskazywało na naciągnięcie lub lekkie naderwanie mięśnia łydki. "Scan" mojej łydki zrobiony został dopiero wówczas, gdy mi to wróciło - po dwóch tygodniach. Jak wykazało badanie ultrasonograficzne tam naprawdę nic nie ma. Powiedzieli mi, że jakaś mała, stara dolegliwość tam była. To wszystko jest dla mnie dziwne - powiedział Żurawski. - Najważniejsze, że już mogę wrócić do treningu, bo takie mecze jak z Milanem dość dziwnie się ogląda z trybun. Myślę, że zagram już w niedzielę w Pucharze Szkocji z Ivernessem. A później będzie mecz ligowy z moim ulubionym Dunfermline, z którym trochę bramek nastrzelałem - stwierdził reprezentant Polski.