Jagiellonia do Łodzi miała przyjechać bardzo osłabiona. Dla Tomasza Frankowskiego, najskuteczniejszego dziś w drużynie piłkarza, znalazło się jednak nie tylko miejsce w autokarze, ale i na ławce rezerwowych. Król strzelców minionego sezonu na boisku pojawił się dopiero po przerwie. W pierwszej połowie goście straszyli łodzian Marko Cetkoviciem i Dawidem Plizgą. To właśnie ten drugi od początku spotkania był bardzo aktywny. W 11. minucie groźnie uderzył z dystansu, a Maciej Mielcarz z trudem odbił piłkę na rzut rożny. Z rogu Plizga dośrodkował na głowę Tomasza Kupisza, a ten trafił w poprzeczkę. Kilka chwil później do przodu ruszył Vladimir Kukol, dograł w pole karne do Plizgi, ten uwolnił się spod opieki Ugo Ukaha i wyłożył Kupiszowi piłkę, jak na tacy. Ten pewnym strzałem pokonał Mielcarza. Nawet po sposobie, w jaki ta dwójka cieszyła się z gola, widać, że dogadują się właściwie bez słów. Radość Jagiellonii z prowadzenia nie trwała jednak zbyt długo. Po ładnym, prostopadłym podaniu Mindaugasa Panki w dogodnej sytuacji znalazł się Piotr Grzelczak i pewnym strzałem pokonał Krzysztofa Barana. To jego pierwszy gol w tym sezonie. Kilka chwil wcześniej napastnik Widzewa też był bardzo bliski wpisania się na listę strzelców. Dostrzegł nieporozumienie pomiędzy jednym z obrońców "Jagi" a bramkarzem, zdołał trącić piłkę głową, ale zrobił to zbyt lekko. Łodzianie zaczęli grać coraz odważniej. Szczęścia z dystansu spróbował Nikołoz Dżałamidze, ale trafił wprost w dobrze ustawionego Barana. W odpowiedzi - z 25 metrów niespodziewanie uderzał Kukol i nieznacznie się pomylił. Po tym, jak padły oba gole, tempo meczu znacznie spadło. Plizga najpierw próbował z rzutu wolnego, ale uderzył nad bramką, a potem nieudolnie lobował Mielcarza. Z kolei Widzew groźnie ruszył w jednym z kontrataków, ale w kluczowej fazie źle rozegrał Dżałamidze. Na początku drugiej połowy łodzianie mogli, a raczej powinni prowadzić. Po składnej akcji do piłki na szóstym metrze dopadł niepilnowany Grzelczak, ale trafił wprost w bramkarza. Po chwili Widzew wykonywał rzut rożny, w pole karne dośrodkował Dudu, a tam precyzyjnym strzałem głową Barana pokonał Sebastian Madera. Tym razem gospodarze podobnie, jak w pierwszej połowie goście, z prowadzenia cieszyli się dosłownie chwilę. Po dośrodkowaniu z lewej strony Frankowski (w przerwie zmienił Cetkovicia) klatką piersiową zgrał piłkę do Kupisza, a ten z bliska pokonał Mielcarza. Widzew rzucił się do ataku. Trzeciego gola zdobył kilkadziesiąt sekund później. Z rzutu wolnego dośrodkował Budka, w polu karnym najwyżej wyskoczył Jarosław Bieniuk, a piłka po jego strzale odbiła się od poprzeczki i zatrzepotała w siatce. W 64. minucie Krzysztofa Ostrowskiego zmienił Princewill Okachi. Dwie minuty później Nigeryjczyk wpadł w pole karne Jagiellonii, piłka szczęśliwie trafiła pod nogi Budki, a ten huknął, jak z armaty, nie pozostawiając Baranowi złudzeń na obronę tego strzału. Jagiellonia na kolanach, ale wcale nie zamierzała się poddawać. Po jednym z dośrodkowań sam na sam z Mielcarzem znalazł się Frankowski, lecz nim zdążył oddać jakikolwiek strzał, piłkę ofiarnie wybił mu Ukah. Gospodarze do samego końca kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku, nie oddali już prowadzenia 4-2. Widzew wygrał zasłużenie, był drużyną lepszą. Dzięki temu zwycięstwu łodzianie - przynajmniej na chwilę - awansowali na trzecie miejsce w tabeli. A Jagiellonia? Przegrała trzeci oficjalny mecz z rzędu i piłkarzy czekają teraz srogie kary finansowe. Po meczu powiedzieli: trener Jagiellonii Czesław Michniewicz: "Wynik mówi wszystko. Każde dodatkowe słowo jest zbędne. Widzew wygrał zasłużenie, strzelił cztery bramki, my nie potrafiliśmy tyloma odpowiedzieć. Strzeliliśmy dwie, ale to było za mało. Widzew, obok Śląska, ma zespół o najlepszych warunkach fizycznych i jest bardzo groźny przy stałych fragmentach gry. Tego się spodziewaliśmy i tak było. Nasza gra obronna wygląda tak, że kryjemy w strefie, a mali przeszkadzają. Dlatego Hermes był przy Bieniuku". Szkoleniowiec Widzewa Radosław Mroczkowski: "To dla nas bardzo ważne zwycięstwo i ważne punkty. Myślę, że dzisiaj nikogo oczy nie bolą od patrzenia na naszą grę, zwłaszcza w drugiej połowie. Nas interesują punkty. Chcemy je zbierać i mieć ich jak najwięcej. W końcowej fazie sezonu pewnie spojrzymy też na tabelę, ale teraz najważniejszy jest dla nas każdy kolejny mecz". Widzew Łódź - Jagiellonia Białystok 4-2 (1-1) Bramki: 0-1 Tomasz Kupisz (14), 1-1 Piotr Grzelczak (16), 2-1 Sebastian Madera (49-głową), 2-2 Tomasz Kupisz (51), 3-2 Jarosław Bieniuk (54-głową), 4-2 Adrian Budka (65). Żółta kartka: Widzew Łódź: Nika Dżalamidze, Ugochukwu Ukah. Sędzia: Robert Małek (Zabrze). Widzów 7˙000. Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Ugochukwu Ukah, Sebastian Madera, Jarosław Bieniuk, Dudu - Adrian Budka (87. Jakub Bartkowski), Mindaugas Panka, Bruno Pinheiro, Krzysztof Ostrowski (64. Princewill Okachi) - Nika Dżalamidze (77. Przemysław Oziębała), Piotr Grzelczak. Jagiellonia Białystok: Krzysztof Baran - Alexis Norambuena, Andrius Skerla, Thiago Cionek, El Mehdi Sidqy - Vladimir Kukol (65. Marcin Burkhardt), Hermes, Rafał Grzyb, Dawid Plizga (86. Maycon), Tomasz Kupisz - Marko Cetkovic (46. Tomasz Frankowski). Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Widzew Łódź - Jagiellonia Białystok