- Z nieba do piekła - tak podsumował na gorąco napastnik PGE GKS Bełchatów Marcin Żewłakow pojedynek w Chorzowie. Bełchatowianie sami są sobie winni, że nie zdobyli przynajmniej jednego punktu w starciu z podopiecznymi Waldemara Fornalika. W pierwszej połowie nie działo się nic ciekawego. Piłkarze obu zespołów wprawdzie walczyli z determinacją i zaangażowaniem, ale gorących spięć podbramkowych było jak na lekarstwo. Godne odnotowania akcje przeprowadzili gospodarze w końcówce pierwszej części. W 43. minucie Maciej Jankowski posłał prostopadłe podanie do Arkadiusza Piecha, który strzelił z ostrego kąta, ale Łukasz Sapela nie dał się zaskoczyć. Chwile później Piech ładnie wycofał piłkę na 16 metr do nadbiegającego Wojciecha Grzyba. Kapitan Ruchu uderzył bez namysłu jednak nie trafił w światło bramki. Zdecydowanie lepsze widowisko piłkarze stworzyli po przerwie. W 61. minucie gracze Pawła Janasa powinni prowadzić 1-0. Fatalny błąd popełnili obrońcy Ruchu. W sobie tylko wiadomy sposób przepuścili podanie do Dawida Nowaka. Napastnik PGE GKS stanął oko w oko z Matko Perdijicem. Golkiper Ruchu w znakomitym stylu obronił jego strzał. Zmarnowana szansa szybko się zemściła. Z rzutu rożnego dośrodkował w pole karne Gabor Straka. Sapela niepewnie wybił piłkę, która trafiła pod nogi Piecha. Ten wiedział, jak wykorzystać prezent i umieścił piłkę w siatce. W 77. minucie trener Janas posłał w bój Marcina Żewłakowa, który zaliczył prawdziwe wejście smoka. Żewłakow potrzebował zaledwie trzech minut, żeby wpisać się na listę strzelców. Goście przeprowadzili błyskawiczną kontrę. Nowak idealnie podał do Żewłakowa, a ten precyzyjnym strzałem tuż przy słupku zmusił do kapitulacji Perdijica. Zdobyty gol dodał skrzydeł bełchatowianom. Ruszyli z animuszem na bramkę Ruchu chcąc zdobyć kolejnego gola. Ich zapędy zostały jednak powstrzymane w 83. minucie. Kamil Kosowski, który po czterech latach wrócił do polskiej ligi, ostro wszedł w nogi Grzyba. Sędzia Paweł Raczkowski pokazał "Kosie" żółtą kartkę, a że już wcześniej miał na koncie kartonik w tym kolorze, to musiał przedwcześnie udać się do szatni. Grający w osłabieniu bełchatowianie skupili się na obronie wyniku. Ruch atakował, ale bez rezultatu. Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów, Mate Lacic zagrał piłkę ręką w polu karnym. Arbiter początkowo nie przerwał gry, ale jego asystent poinformował go o nieprzepisowym zagraniu Lacica. Raczkowski podyktował rzut karny. Pewnym egzekutorem "jedenastki" okazał się Paweł Abbott. Chwilę później sędzia zakończył mecz. "Niebiescy" zatańczyli taniec radości na środku boiska, a bełchatowianie ze spuszczonymi głowami schodzili do szatni. Powiedzieli po meczu: Trener GKS Paweł Janas: "Nie było to zachwycające spotkanie. W meczu dużo było walki, Ruch miał przewagę, a my staraliśmy się kontrować gospodarzy. Jeśli chodzi o sędziego, to nie chcę się na jego temat wypowiadać". Trener Ruchu Waldemar Fornalik: "Po letnich sparingach, które wygrywaliśmy i strzelaliśmy w nich dużo bramek, przystąpiliśmy do meczu z Bełchatowem z dużym optymizmem. Okazało się jednak, że GKS zagrał dziś bardzo mądrze taktycznie. Z wielu fragmentów gry mojej drużyny mogę być dziś zadowolony. Pierwszy mecz w sezonie zawsze jest bardzo trudny, ale jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego zwycięstwa". Ruch Chorzów - PGE GKS Bełchatów 2-1 (0-0) Bramki: 1-0 Arkadiusz Piech (62), 1-1 Marcin Żewłakow (80), 2-1 Paweł Abbott (90+3). Żółta kartka - PGE GKS Bełchatów: Kamil Kosowski, Dawid Nowak. Czerwona kartka za drugą żółtą - PGE GKS Bełchatów: Kamil Kosowski (82). Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 4˙000. Ruch Chorzów: Matko Perdijic - Igor Lewczuk, Żeljko Djokic, Rafał Grodzicki, Marek Szyndrowski - Wojciech Grzyb (83. Jakub Smektała), Gabor Straka, Marcin Malinowski, Łukasz Janoszka (89. Marek Zieńczuk) - Maciej Jankowski (56. Paweł Abbott), Arkadiusz Piech. PGE GKS Bełchatów: Łukasz Sapela - Grzegorz Fonfara, Maciej Szmatiuk, Mate Lacic, Jacek Popek - Tomasz Wróbel, Miroslav Bozok, Damian Zbozień (77. Marcin Żewłakow), Łukasz Bocian (69. Grzegorz Baran), Dawid Nowak - Grzegorz Kuświk (46. Kamil Kosowski).