Kogoś, kto nie oglądał tego spotkania, wynik mógłby zdziwić. Przecież to Lech był liderem T-Mobile Ekstraklasy, który rozgromił już trzech rywali i to Lechowi bardzo dobrze w ostatnich latach wiodło się zazwyczaj w meczach z Górnikiem. Tymczasem w piątek to zabrzanie byli zespołem o wiele lepszym - bardziej zdeterminowanym, dokładnym, walecznym. Nie pozwolili Lechowi na taką grę, jaką poznaniacy lubią najbardziej - to zabrzanie zdominowali środek pola. W dotychczasowych spotkaniach Lech pozwalał się wyszaleć rywalom w pierwszych 20, 30, a czasem 45 minutach, a później ich punktował. Teraz wydawało się, że będzie podobnie. Gospodarze zdecydowali się na bardzo mocne tempo, a przecież termometry w Zabrzu wskazywały ponad 30 stopni Celsjusza. Lech miał problemy z wyprowadzeniem piłki z własnej połowy, stoperzy Górnika wyłączyli z gry najlepszego snajpera ligi Artjoma Rudniewa Trener Górnika Adam Nawałka prawdopodobnie kazał swoim podopiecznym strzelać tak często, jak tylko się da. Oślepiany słońcem Krzysztof Kotorowski mógł mieć bowiem sporo problemów z interwencjami. I miał - jak choćby w 28. minucie, gdy złym dośrodkowaniem popisał się Michał Bemben. Złym, bo piłka poleciała wysoko w górę, choć w kierunku bramki Lecha. Oślepiony Kotorowski z trudem zbił ją w bok, po chwili strzał oddał Adam Marciniak, ale sprzed linii bramkowej piłkę wybił Hubert Wołąkiewicz. To jedna z kilku sytuacji zabrzan - Lech takich nie miał. Poznaniaków stać było tylko na strzały z dystansu Semira Stilicia, najlepszego obok Rafała Murawskiego w szeregach gości. Słabo grał Mateusz Możdżeń, któremu udała się właściwie jedna akcja, gdy w 43. minucie minął trzech rywali, ale strzelił za słabo. Zabrzanie nie zwalniali tempa. W 37. minucie minimalnie niecelnym strzałem popisał się Aleksander Kwiek, świetnie prowadzący grę Górnika. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się w sumie niesprawiedliwym remisem, gospodarze jednak dopięli swego. Kwiek miał sporo wolnego miejsca - huknął więc z 19 metrów tak, że Kotorowski mógł tylko wyciągnąć piłkę z siatki. Z szatni pierwsi wybiegli piłkarze Lecha. - Byliśmy zmotywowani, mieliśmy plany na tę część meczu. A tymczasem od razu robimy rywalom karnego - wściekał się Rafał Murawski z Lecha. Najpierw Grzegorz Wojtkowiak przegrał pojedynek bark w bark z Danielem Gołębiewski, a spóźniony Luis Henriquez wpadł w Kwieka. Jedenastkę wykorzystał Adam Banaś i w 48. minucie było 2-0. Dopiero wtedy Lech zaczął grać nieco lepiej, ale nie na tyle, by zdecydowanie zdominować Górnika. Bliski podwyższenia na 3-0 był Adam Danch, ale po rzucie rożnym źle trafił głową w piłkę, która zbyt wysoko skozłowała przed bramką. Poznaniakom nie można odmówić braku ambicji - starali się, ale za rzadko strzelali na bramkę Łukasza Skorupskiego. Celnie uderzał tylko Stilić, tyle że w środek bramki. Dopiero w doliczonym czasie gry bramkę dla Lecha zdobył Siergiej Kriwiec, ale dość przypadkowo. Białorusin chciał dośrodkować w pole karne - Skorupski nie wiedział co zrobić, a gdy zdecydował się na interwencję, było już za późno. Lech miał jeszcze dwie minuty na wyrównanie, ale nie zdołał już nawet wrzucić piłki w pole karne. Górnik wygrał tylko jednym golem, ale jak najbardziej zasłużenie. - Wina leży po naszej stronie, to my musimy dyktować warunki - podsumował Murawski. Kapitan Górnika Adam Banaś triumfował: - Byliśmy świetnie przygotowani przez trenera i dzięki temu mamy trzy punkty. Powiedzieli po meczu: Jose Bakero, trener Lecha: "Gratuluję Górnikowi wygranej. Mecz był taki, jakiego się spodziewaliśmy, to znaczy gospodarze często grali długimi podaniami, wychodząc pięcioma-sześcioma zawodnikami do pressingu. Przez pierwsze 20 minut spotkania +cierpieliśmy+ na swojej połowie. Straciliśmy gola, kiedy wydawało się, że mamy mecz pod kontrolą. Druga bramka dla gospodarzy z rzutu karnego pozwoliła im cofnąć się, grać agresywniej i konsekwentnie w obronie. Był to trudny mecz, z którego musimy wyciągnąć wnioski". Adam Nawałka, trener Górnika: "Wiedzieliśmy, że nie można pozwolić piłkarzom Lecha na długie utrzymywanie się przy piłce. Dlatego staraliśmy się im nie pozwolić na rozwinięcie akcji. Założona przed meczem strategia została przez moich piłkarzy zrealizowana i za to im dziękuję. Dziś do zwycięstwa, oprócz determinacji i ogromnego zaangażowania, potrzebne były piłkarskie elementy. Cieszymy się ze zwycięstwa, zwłaszcza że pokonaliśmy świetnie zorganizowanego lidera". Górnik Zabrze - Lech Poznań 2-1 (1-0) Bramki: 1-0 Aleksander Kwiek (45+03), 2-0 Adam Banaś (49-karny), 2-1 Siergiej Kriwiec (90+1). Żółta kartka - Górnik Zabrze: Adam Marciniak, Mariusz Przybylski, Daniel Gołębiewski. Lech Poznań: Rafał Murawski, Grzegorz Wojtkowiak. Sędzia: Włodzimierz Bartos (Łódź). Widzów 3˙500. Górnik Zabrze: Łukasz Skorupski - Michael Bemben, Adam Banaś, Adam Danch, Adam Marciniak - Paul Thomik (72. Paweł Olkowski), Krzysztof Mączyński (87. Marcin Wodecki), Mariusz Przybylski, Aleksander Kwiek (68. Michał Pazdan), Tomasz Zahorski - Daniel Gołębiewski. Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak (35. Marciano Bruma), Hubert Wołąkiewicz, Ivan Djurdjevic, Luis Henriquez - Semir Stilic, Dimitrije Injac (68. Aleksandar Tonev), Mateusz Możdżeń (55. Siergiej Kriwiec), Rafał Murawski, Jakub Wilk - Artjom Rudniew. Zobacz zapis relacji na żywo z meczu Górnik Zabrze - Lech Poznań Wyniki, terminarz i tabela T-Mobile Ekstraklasy