Pomocnik Trabzonsporu zdaje sobie sprawę, że "biało-czerwoni" w najbliższych spotkaniach z Austrią i Walią nie mogą szukać swojej szansy tylko w kontrataku, ale muszą sami narzucić swój styl gry rywalom. "Mówi się, że Polacy nie umieją grać atakiem pozycyjnym, ale ja się z tym absolutnie nie zgadzam. Nam wychodzi to coraz lepiej, co pokazał turniej w Kijowie. Nie wybijamy już tylko piłek na napastników, ale sami staramy się również coś skonstruować" - wyjaśnił "Szymek", który wie, że jego postawa może mieć decydujące znaczenie w starciach na Stadionie Śląskim i później na Łazienkowskiej. "Ja mam tę niewdzięczną rolę, że muszę uczestniczyć w grze defensywnej, ale też odpowiadam za ostatnie podanie. Będę próbował, jak dziesięć podań nie dojdzie do napastników, to spróbuję jedenasty raz. Trener Kasperczak nauczył mnie, że ten kto gra w środku pola musi najwięcej widzieć, bo jest najbliżej wszystkich, więc krzyczę i klaszcze mobilizująco, kiedy tracimy gola i przegrywamy. To moja rola" - przyznał Mirosław Szymkowiak.