Turcy wpłacą na konto krakowskiego klubu ok. 700 tysięcy euro. Maciej Żurawski zostaje w zespole mistrza Polski i będzie czekał na kolejną ofertę. - Dzisiejsze spotkanie z przedstawicielami Trabzonspor zaczęło się w siedzibie klubu ok. godz. 10.00 i trwało zaledwie 2 godziny. Doszliśmy do porozumienia w sprawie warunków i wartości transferu. Braliśmy pod uwagę interesy klubu, ale również pamiętaliśmy o oczekiwaniach Mirosława Szymkowiaka, który zwrócił się do nas z prośba o wyrażenie zgody na zmianę barw klubowych w tym sezonie. Mamy nadzieję, że Szymkowiak szybko odnajdzie swoje miejsce w podstawowym składzie jedenastki Trabzonspor - powiedział Jerzy Jurczyński, rzecznik prasowy Wisła Kraków SSA. - Nie jestem zaskoczony odejściem Szymkowiaka, bo to było wcześniej uzgodnione - stwierdził trener Wisły Werner Liczka. - Trzeba będzie teraz szybko znaleźć jego następcę. Nie widzę innego wyjścia. Chciałbym, żeby był to zawodnik zagraniczny. Nie wiem jeszcze, kto to będzie i kiedy dołączy do drużyny. Chciałbym, aby jak najszybciej kadra zespołu, którą będę miał do dyspozycji na wiosnę, została ostatecznie ustalona. Nie wiadomo jednak jeszcze, jak potoczą się losy Żurawskiego, który na razie pozostaje z nami, ale jego odejście nie jest do końca wykluczone. Obie strony nie doszły do porozumienia w sprawie transferu "Żurawia", Wisła chciała 3 miliony euro i kwota ta okazała się za wysoka dla Trabzonsporu. - Warunki finansowe zaproponowane przez Trabzonspor za pozyskanie czołowego napastnika polskiej ekstraklasy były - naszym zdaniem - nieproporcjonalne do faktycznej jego wartości. W sprawie Macieja Żurawskiego zaczęły się pojawiać nowe oferty menedżerów, którzy widzą możliwość odejścia naszego napastnika do któregoś z klubów, które okres transferowy mają otwarty do końca lutego br. Na razie do Krakowa nie wpłynęły jednak żadne nowe oferty klubów. Natomiast w martwym punkcie utknęły wcześniejsze rozmowy z Levante. Przekazaliśmy władzom klubu hiszpańskiego nasze oczekiwania, ale do tej pory dalszy dialog nie został podjęty - dodał Jerzy Jurczyński.