- Każdy zdaje sobie sprawę, że futbol w krajowym wydaniu to worek bez dna. Mnie nie udało się pozyskać nowych sponsorów, ale jeżeli burmistrz znajdzie chętnych do zainwestowania, jestem gotów dołożyć swoją część - powiedział prezes Świtu Wojciech Szymański na łamach "Przeglądu Sportowego". - Usłyszałem, że Świt należy się kibicom i nikogo nie obchodzi, kto będzie za to wszystko płacił - dodaje Szymański, który chciał przenieść zespół do Bydgoszczy. - W tej chwili nie mogę nawet podpisać nowych umów z piłkarzami,a przecież trzeba ich wysłać na obóz. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że za dwa tygodnie wszystko musi być już zapięte na ostatni guzik. Po ośmiu latach pracy nad budową zespołu usłyszałem, że jestem niepoważnym człowiekiem i że dzięki klubowi wypromowałem swoje nazwisko. Jestem już zmęczony i chcę odejść. Chciałem zapewnić funkcjonowanie drużyny na dłużej, ale w tym środowisku nie ma takiej możliwości. Piłka rozwija się dzisiaj tam, gdzie są kibice. Ekonomii nie da się oszukać - stwierdził Szymański.