Na 16 klubów szwedzkiej najwyższej ligi Allsvenskan w ubiegłym roku zdecydowanie przeciwna wprowadzeniu VAR była połowa, a obecnie jest to już 11. Systemu nie chcą też piłkarze i tylko sędziowie czekają na jego wprowadzenie, mające ułatwić im pracę. Szwedzka federacja piłkarska SvFF podkreśliła, że nie zamierza wprowadzić sytemu drogą odgórnego narzucenia, lecz chce przeprowadzić otwartą debatę z udziałem wszystkich klubów, zarządu dwóch najwyższych lig i stowarzyszeń piłkarskich, zarówno w męskim jak i kobiecym futbolu. Sekretarz generalny SvFF Mats Enquist wyjaśnił na antenie kanału telewizji SVT, że "w Szwecji kierujemy się zasadami demokracji nawet w piłce nożnej, każda strona musi zostać wysłuchana, wszystkie argumenty wzięte pod uwagę, więc proces ten potrwa jeszcze długo. Najwcześniej VAR może być więc wprowadzony w sezonie 2024". Kluby Allsvenskan wyliczyły, że koszty VAR to 5-6 tysięcy euro w każdym meczu dla gospodarza i jest on zbyt wysoki dla szwedzkich klubów, które mają mniejsze niż w Europie stadiony i tym samym publiczność, a poza tym system wstrzymuje płynność gry. Szef szwedzkich sędziów Stefan Johannesson jest zawiedziony postawą klubów - "VAR stał się już standardem w Europie i na świecie. Sprawdził się, a my ze swoim sprzeciwem zostajemy na samym końcu. Wśród szwedzkich klubów panuje błędne przeświadczenie, że system przejmuje rolę sędziów, lecz jest on tylko dodatkiem do ich pracy, bo to przecież główny arbiter wydaje zawsze ostateczne decyzje".