Reprezentacja Polski przechodzi duże przemiany. Od 2018 roku Cezary Kulesza i Zbigniew Boniek selekcjonera zmienili już łącznie pięć razy. Trudno w takiej sytuacji o jakąkolwiek stabilizację. Być może szansą na dłuższy projekt jest przyjście Michała Probierza. Akurat ten trener jest bowiem bardzo zaufanym człowiekiem prezesa PZPN Cezarego Kuleszy i z pewnością może liczyć na nieco lepsze traktowanie w przypadku potknięć. Szok na Stadionie Narodowym. Mołdawia na prowadzeniu Początek kadencji Probierza był obiecujący. Za taki stan trzeba bowiem uznać moment, w którym Biało-Czerwoni nie skompromitowali się z Wyspami Owczymi na wyjeździe. W tamtych warunkach wszystko było możliwe, ale trzy punkty potrzebne były jak tlen. Następnym wyzwaniem na liście do odhaczenia stało się spotkanie na Stadionie Narodowym w Warszawie z Mołdawią. Tu do trzech punktów trzeba było dodać styl. Wzmożona aktywność policji pod PGE Narodowym. Szczegółowe kontrole Nie zaczęło się jednak dobrze, żeby nie powiedzieć, że fatalnie. Od pierwszego kopnięcia piłki to gości dominowali na murawie. Nasza reprezentacja nie chciała grać w piłkę, a Mołdawia, dokładając agresję w kryciu i faule, sprawiła, że na starcie nie mieliśmy nic do powiedzenia. Drużyna wyglądała, jakby była oszołomiona tym, co zastała na murawie Stadionu Narodowego. Mołdawia atakowała, nakładała wysoki pressing, a nasza defensywa wówczas się gubiła. Ostatecznie kluczowy okazał się stały fragment gry. Polska nie broni ich dobrze, a rywale to wykorzystali. Dobra wrzutka z rzutu rożnego, zgubione krycie, poskutkowało tym, że to Mołdawia wyszła na prowadzenie i uciszyła kibiców na Stadionie Narodowym. Wszyscy byli w szoku, na czele z Wojciechem Szczęsnym, który został na linii.