- To profesjonalista ani więcej, ani mniej. To taktyczny lis, który kieruje się surowymi regułami, ale miałem lepszych szkoleniowców - powiedział Szewczenko. - Po raz pierwszy w mojej karierze zdarzyło się, że trener publicznie stwierdził, iż nie pasuje mu do koncepcji. To na pewno nie było motywujące. Jeśli on tak naprawdę myśli, to co ja tutaj robię? Gdy potem rozmawialiśmy o tym powiedział mi, że jego słowa zostały przekręcone, ale to wciąż mnie nurtuje. Jeśli właściciel zapyta mnie, co myślę o tym trenerze, to powiem swoje zdanie - nie krył rozgoryczenia Ukrainiec. Szewczenko, który na Stamford Bridge przybył w lecie ubiegłego roku za 30 milionów funtów przyznał, że stał się papierkiem lakmusowym w relacjach pomiędzy Mourinho a Abramowiczem. - To nie żadna tajemnica, że bardziej na mój transfer nalegał właściciel niż szkoleniowiec, jednak podczas rozmów transferowych Mourinho cieszył się z mojego przyjścia. Teraz, kilka miesięcy później, stałem się dla niego celem, ponieważ posprzeczał się z właścicielem - zakończył Ukrainiec. Później Szewczenko zaprzeczył tym słowom. - To kompletne bzdury. Nigdy nie rozmawiałem ze stroną internetową niemieckiej stacji ani z dziennikarzem, który twierdził, że przeprowadził ze mną wywiad - powiedział. "Jedyne oficjalne wypowiedzi Andrija pojawiają się na stronie internetowej Chelsea, na jego własnej stronie internetowej, podczas wywiadów organizowanych przez klub i sponsorów oraz na konferencjach prasowych przed i po meczu" - napisał w oświadczeniu klub ze Stamford Bridge. "Andrij i Chelsea zastanowią się teraz, jakie przedsięwziąć kroki w tej sprawie" - dodano.