Sześć goli w meczu Bayernu. Wymiana ciosów wyłoniła ćwierćfinalistę KMŚ
Bayern Monachium pokonał 4:2 Flamengo w meczu 1/8 finału Klubowych Mistrzostw Świata. Mistrzowie Niemiec trzykrotnie wychodzili w tym spotkaniu na dwubramkowe prowadzenie. Pierwszoplanową postacią meczu okazał się Harry Kane, autor dwóch goli. Kibice dłużej pamiętać będą jednak Ericka Pulgara z pokonanej ekipy, który okazał się pechowcem dnia - najpierw zaliczył trafienie samobójcze, by jeszcze przed przerwą opuścić plac gry na noszach z powodu kontuzji.

Bayern Monachium nie miał prawa lekceważyć rywala, który nie przegrał 11 potyczek z rzędu. Osiem z nich zakończył triumfem. W dodatku do fazy pucharowej KMŚ awansował z pierwszego miejsca w grupie, tracąc ledwie dwie bramki.
Tymczasem Bawarczycy w ostatnim meczu grupowym zaliczyli potknięcie, przegrywając 0:1 z Benficą. Awans mieli już wprawdzie w kieszeni, ale porażka była faktem. Nawet jeśli odniesiona w mocno rezerwowym składzie.
Dwa szybkie ciosy Bayernu. Faworyt nie tracił czasu na rozpoznanie rywala
Tymczasem po 10 minutach było 2:0 dla ekipy z Bundesligi. To oznacza, że w tak krótkim czasie Flamengo straciło dokładnie tyle samo goli, co przez 270 minut dotychczasowej rywalizacji. To był ciężki nokdaun.
Wynik spotkania samobójczym trafieniem otworzył Erick Pulgar. Z kornera centrował Joshua Kimmich, a Chilijczyk niefortunnie trącił piłkę głową, kierując ją do własnej bramki. Stojący między słupkami Agustin Rossi nie miał szans na skuteczną interwencję.
Kilka chwil później futbolówkę w środkowej strefie boiska przejął Dayot Upamecano. Dopadł do niej Harry Kane i przymierzył kąśliwie zza "szesnastki". Miał sporo szczęścia - zanim piłka wpadła do siatki, po drodze odbiła się jeszcze od nogi rywala i od słupka.
Przed przerwą obie strony zadały jeszcze po jednym ciosie. Najpierw potężnym uderzeniem z pola karnego Manuela Neuera pokonał Gerson. Efektywnie odpowiedział jednak Leon Goretzka. Po jego strzale z kilkunastu metrów mistrzowie Niemiec prowadzili 3:1.
Krótko przed gwizdkiem na noszach plac gry opuścił kontuzjowany Pulgar, stając się tym samym największym pechowcem dnia.
Po zmianie stron drużyna z Rio de Janeiro potrzebowała raptem 10 minut, by zaliczyć trafienie kontaktowe. Arbiter podyktował rzut karny za zagranie ręką Michaela Olise. A niezawodnym egzekutorem "jedenastki" okazał się Jorginho.
Latynosi wyczuli swoją szansę i ruszyli z animuszem do kolejnych ataków. Niewiele jednak z tego wynikało, monachijczycy bronili się umiejętnie i skutecznie. Neuer nie wahał się "kasować" zagrożenia w swoim stylu, czyli poza polem karnym.
Flamengo musiało się odkryć i zapłaciło za to srogą cenę. W 73. minucie drugą bramkę w tym spotkaniu zdobył Kane. Otrzymał prostopadłe podane od Kimmicha, uderzył bez namysłu i było 4:2.
Wynik nie uległ już zmianie. Bayern zachował szanse na końcowy triumf, ale... być może nie na długo. W kolejnej fazie stanie do konfrontacji z rozpędzonym Paris SG.


