Po tym spotkaniu które dało gościom awans do finałów w Niemczech, piłkarze obu drużyn pobili się tunelu prowadzącym do szatni, a kibice znad Bosforu obrzucili Helwetów różnymi przedmiotami. Obrońca Stephane Grichting został odwieziony do szpitala, a Kobi Kuhn, selekcjoner Szwajcarów, został ugodzony monetami. Szwajcarzy zapowiadają złożenie do FIFA protestu w tej sprawie. Blatter obiecał, że zostanie on rozpatrzony przed 9 grudnia, kiedy odbędzie się losowanie grup w finałach MŚ 2006. - Coś złego dzieje się w piłce. Nigdy nie byłem świadkiem takich sytuacji - powiedział szef FIFA szwajcarskiemu radiu, zapowiadając równocześnie sankcje. Podczas specjalnie zwołanej na czwartek konferencji prasowej stwierdził, że FIFA zbada wszystkie wątki tej sprawy i ukarze winnych. - Mówię to nie jak Szwajcar, ale jako prezydent Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej - powiedział. Kary mogą być srogie i dotknąć obie strony. Po spotkaniu zakończonym zwycięstwem gospodarzy 4:2 (w pierwszym meczu było 2:0 dla Helwetów) kamery telewizyjne uchwyciły jak Benjamin Huggel zbiegając do szatni kopnął Mehmeta Ozdilka, asystenta selekcjonera Turcji. W odpowiedzi Alpay Ozalan rzucił się na Marka Strellera, strzelca drugiego gola dla gości. Z kolei powodem przewiezienia Grichtinga do szpitala było... kopnięcie w pachwinę. Oprócz Grichtinga, który w czwartek opuścił już szpital, ucierpieli także Huggel, Johann Vogel i Erich Burgener, trener bramkarzy. - Ze Stephane'em Grichtingiem jeszcze nie wszystko jest w porządku. Założono mu cewnik i będzie musiał odpoczywać przez 10 dni - powiedział Pierre Benoit, rzecznik szwajcarskiej ekipy. - Nie widzieliśmy jeszcze sytuacji z Hugglem kopiącym Ozdlika, więc nie wydamy żadnego oświadczenia w tej sprawie, ale wierzymy, że nasz zawodnik bronił się po tym, jak został zaatakowany - dodał. - To był skandal. Nie widziałem, co się wydarzyło w szatni, ale fakt, że policja nie zawahała się przed pobiciem członków ekipy telewizyjnej, żeby nie filmowali zajścia, świadczy o atmosferze - stwierdził Kuhn. Władze Szwajcarii zastanawiają się nad złożeniem oficjalnej skargi przeciwko Turcji. - Nie możemy niczego przekreślić - mówi Raphael Saborit, rzecznik ministerstwa spraw zagranicznych. - Kilku moich kolegów poniosło po meczu, ale cieszę się, że nie doszło do poważniejszych incydentów - powiedział turecki zawodnik Halil Altintop, który na co dzień występuje w 1.FC Kaiserslautern. - Po meczu byłem w szwajcarskiej szatni i rozmawiałem z kilkoma piłkarzami, których znam z Bundesligi. Powiedzieli mi, że wszystko jest w porządku - dodał. - Turcja miała okazję, aby pokazać, że potrafi być dobrym gospodarzem, zwłaszcza po wydarzeniach, jakie miały miejsce w pierwszym meczu, ale w futbolu nie ma miejsca na rewanż - powiedział Blatter. Po spotkaniu w Bernie Turcy skarżyli się, że lżono ich hymn narodowy, a piłkarze zostali zwyzywani.