Działacze z Jaworzna proponują zwrot zabranych bezprawnie, w świetle ostatnich wyroków Trybunału Arbitrażowego i sądu, dziesięciu punktów. W zamian Szczakowianka dokończy rozgrywki w drugiej lidze (przypomnijmy, że werdykt TA oznacza, że relegowanie było nielegalne i Szczakowianka jest klubem pierwszoligowym) i nie będzie domagać się odszkodowania od związku, choć akurat tej informacji w piśmie nie ma. Działacze Szczakowianki twierdzą, że zwrot punktów pozwoli im podpisać kilka umów sponsorskich i domknięcie budżetu. - Na razie nie mówimy o dodatkowej motywacji finansowej za awans. Chcemy najpierw dotrzymać podpisanych wcześniej umów - powiedział "Sportowi" prezes Tadeusz Fudała, który nie ukrywa, że pojawiły się pewne zaległości. - Być może uda się je "wyczyścić" do końca marca. Wszystko wskazuje na to, że Szczakowianka prezentuje zdroworozsądkowe podejście do "afery barażowej". Niezrozumiały pozostaje upór działaczy PZPN-u, którzy mogą mieć naprawdę poważny problem, jeśli Szczakowianka będzie dążyć do wyegzekwowania prawa, czyli przywrócenia do pierwszej ligi. A kwota odszkodowania jakiego klub może żądać od związku może sięgnąć nawet 8 milionów złotych.