Bayer Leverkusen w miniony weekend osiągnął absolutnie największy sukces w swojej historii. Coś, czego przed sezonem pewnie nikt nie zakładał, stało się faktem. Podopieczni Xabiego Alonso, ogrywając Werder Brema 5:0, na pięć kolejek przed końcem zapewnili sobie tytuł najlepszej drużyny w Bundeslidze. Po ponad dekadzie ktoś przełamał hegemonię, którą w niemieckiej piłce wprowadził Bayern Monachium. Najtrudniejszy do zrealizowania cel na ten sezon został wówczas osiągnięty. Cash wrócił i zachwycił, co za gol Polaka! Karne zdecydowały o awansie, Martinez bohaterem Tym, który wydawał się nieco bliższy, było od początku zdobycie Ligi Europy, gdzie Bayer obok Liverpoolu stawiany był w roli głównego faworyta do tytułu. Te przewidywania potwierdzał każdym kolejnym meczem. W ćwierćfinale trafił na West Ham United, a więc naprawdę bardzo wymagającego rywala. Jasne było, że nikt przed Bayerem w tych rozgrywkach jeszcze tak trudnych warunków nie postawił. Po pierwszym meczu West Ham został jednak zepchnięty do roli obserwatora wydarzeń boiskowych. West Ham postarszył Bayer. Mistrz Niemiec gra dalej Tak naprawdę tylko dzięki wybitnej postawie Łukasza Fabiańskiego angielski zespół z Leverkusen nie wracał z bagażem czterech-pięciu goli do odrobienia przed własnymi fanami. Leverkusen pierwsze spotkanie wygrało 2:0 i mogło wydawać się, że to dosyć bezpieczny wynik przed rewanżem, biorąc pod uwagę jakość obu ekip. Wątpliwości budziła jedynie forma nowych mistrzów Niemiec po fecie, która miała miejsce po zdobyciu tytułu. West Ham miał jeden wybór - rzucić wszystko i gonić. Wielki wyczyn Wojciecha Szczęsnego. Maestria, można to oglądać bez końca Trzeba przyznać, że to nastawienie widać było na murawie stadionu w Londynie. Bayer Leverkusen pierwszy raz w tym sezonie był tak zdominowany przez swojego rywala. Wystarczy powiedzieć, że goście oddali w tej części meczu ledwie jeden strzał. West Ham z kolei tych strzałów miał aż dziewięć, z czego jeden "złoty". Po wrzutce Bowena z piłką minął się bramkarz Leverkusen, a futbolówka spadła na głowę Antonio, który wpakował ją już do zupełnie pustej bramki. Wynikiem 1:0 zakończyła się pierwsza połowa i wszystko było otwarte. W drugiej połowie Bayer zneutralizował próby ataków gospodarzy, którzy musieli szukać gola za wszelką cenę. Goście mieli swoje okazje. Jedną - najlepszą zmarnował Jeremie Frimpong. Holender biegł przez całą połowę West Hamu, mając po swojej lewej stronie wolnego Adliego. Wahadłowy mistrzów Niemiec na podanie się nie zdecydował, a jego strzał poleciał wysoko nad bramką. Kilka minut później pomogło mu szczęście, bo na chwilę przed upływem dziewięćdziesięciu minut Frimpong wpakował piłkę do siatki obok bezradnego Łukasza Fabiańskiego. Futbolówka odbiła się jeszcze od kolegi z zespołu "Fabiana", a Polak mógł na kolanach oglądać, jak wpada do bramki, a awans Leverkusen staje się faktem. Dzięki temu remisowi Bayer stał się pierwszym zespołem w historii top pięciu lig europejskich, który nie przegrał czterdziestu czterech spotkań z rzędu i pobił wynik Juventusu. 18 kwietnia 2024 roku w Londynie napisała się nowa - nieprawdopodobna historia piłki nożnej, a to pewnie nie koniec rekordów drużyny Xabiego.