Szalony mecz w Niemczech. Bramkarz zaatakowany przez kibica, zastąpił go napastnik
Niezwykłą końcówkę spotkania obserwowali z trybun kibice Unionu Berlin oraz VfL Bochum. W doliczonym czasie gry fani gospodarzy rzucili w kierunku bramkarza gości przedmioty, a jeden z nich - zapalniczka - trafiła celu. Po chwili Patrick Drewes padł na murawę, a arbiter przerwał pojedynek. To nie było jednak wszystko, na co warto zwrócić uwagę. Po kwadransie zawodnicy wrócili bowiem na boisko, choć nie do końca wiadomo, w jakim celu.
Do niecodziennych wydarzeń doszło w samej końcówce meczu 14. kolejki Bundesligi pomiędzy Unionem Berlin a VfL Bochum. Urazu głowy po otrzymaniu ciosu przedmiotem z trybun doznał bowiem bramkarz gości - Patrick Drewes.
Już początek spotkania zwiastował wielkie emocje
Starcie pomiędzy Unionem Berlin a VfL Bochum nie było jednym z najważniejszych wydarzeń weekendu. Zespół ze środka stawki podejmował na własnym stadionie czerwoną latarnię Bundesligi, więc mało kto spodziewał się niezwykłych wydarzeń. Tymczasem od samego początku kibice obserwowali niecodzienne widowisko.
Jeszcze przed upływem kwadransa wydawało się, że Bochum znajduje się na autostradzie do czwartej porażki z rzędu. Czerwoną kartkę obejrzał bowiem Koji Miyoshi. Jak wielkie było zatem zaskoczenie, gdy po dziesięciu minutach gry w osłabieniu to goście wyszli na prowadzenie za sprawą Ibrahimy Sissoko! Przyjezdni robili, co się dało, ale utrzymali przewagę przez... kolejne dziesięć minut. Po tym czasie wyrównał Benedict Hollerbach. Rezultat 1:1 utrzymywał się aż do czasu doliczonego do drugiej połowy.
Szaleństwo w Berlinie, cóż za splot wydarzeń
Punkt wywalczony w takich okolicznościach byłby wielkim osiągnięciem piłkarzy z Bochum. W 92. minucie bramkarz Patrick Drewes długo zwlekał ze wznowieniem gry. Trwało to tak długo, że aż arbiter ukarał go żółtą kartką. Zachowanie gracza rywali rozwścieczyło kibiców Unionu. W stronę Drewesa poleciały przedmioty, a jeden z nich sięgnął celu. 31-latek najpierw pokazał zapalniczkę sędziemu, po czym padł na murawę - rzecz jasna, to wprawiło fanów w Berlinie w jeszcze gorszy humor. Choć uraz głowy nie wydawał się poważny, Drewes opuścił murawę w asyście członków sztabu, a arbiter postanowił przerwać spotkanie.
Po upływie kwadransa piłkarze Unionu wrócili na murawę, za to przyjezdni wcale się do tego nie spieszyli. Wreszcie ulegli namowom i pojawili się na boisku. Co ciekawe, kontuzja wykluczyła z gry Drewesa, a jego miejsce między słupkami miał zająć napastnik - Philipp Hofmann. Używamy słowa "miał", bo ostatecznie nie miał okazji do zaprezentowania swoich bramkarskich umiejętności. Zawodnicy obu drużyn przeprowadzili rozgrzewkę i wszystko wskazywało na to, że sędzia po chwili każe dokończyć ostatnich kilka minut meczu, ale ten... zdecydował się wówczas zagwizdać po raz ostatni.
Tym samym po ogromnym zamieszaniu gracze VfL Bochum wrócą do siebie z Berlina z niezwykle ważnym punktem. Trudno jednak wierzyć w powodzenie ich misji dotyczącej pozostania w Bundeslidze. Do pierwszego bezpiecznego miejsca tracą bowiem aż osiem "oczek".