- Przeprowadzałem wywiad z Maciejem Żurawskim, gdy podszedł do mnie Piotr Świerczewski w towarzystwie dwóch oprychów. Bez słowa napadł na mnie, zasypując gradem ciosów. Jeden wylądował na krtani. Z pomocą podbiegł Bartosz Bosacki i odciągnął Świerczewskiego. Popchnięty na autobus, osunąłem się po jego ścianie. Jestem po obdukcji lekarskiej, mam wstrząs mózgu - relacjonował Godlewski, który na próżno szukał pomocy lekarskiej w dwóch placówkach w Bydgoszczy. Tam uzyskał informacje, że pogotowie i szpital nastawiły się jedynie na ewentualne przyjmowanie kibiców i piłkarzy. Dziennikarz wrócił do Warszawy, gdzie w czwartek rano uzyskał pomoc. Ma lekko naruszony ząb. - To delikatna sprawa. Czekamy na wyjaśnienia Świerczewskiego i wtedy klub wyda komunikat w tej sprawie - poinformował członek zarządu WKP Lech Poznań Michał Lipczyński.