Najpierw wyrwał się odchodzący prezes Barcelony Josep Maria Bartomeu. Pod koniec października 2020 roku podawał się do dymisji w niesławie, jako ten, który w zaledwie rok podwoił gigantyczne długi klubu. Ogłosił jednak swój osobisty wkład w powołanie do życia Superligi, która zapewni Barcy świetlaną przyszłość. Po czym zniknął z futbolu, pewnie już na zawsze. 200 mln euro na głowę Niedługo potem słowa Bartomeu potwierdził szef Realu Madryt. Na zebraniu akcjonariuszy klubu Florentino Perez opowiedział o zamkniętych rozgrywkach, które przyniosą znacznie wyższe dochody. Chodzi o 4 miliardy euro, które podzielone na 20 klubów biorących udział w Superlidze dadzą kwotę 200 mln euro na klub. Oczywiście nie wszyscy zarobią tyle samo: zespoły z sześciu czołowych miejsc otrzymałyby po około 350 mln. Dziś UEFA przeznacza 3,25 miliarda euro na trzy rozgrywki: Ligę Mistrzów, Ligę Europy i Superpuchar Europy. W poprzednim sezonie Champions League wystartowało aż 81 klubów z 54 krajów i każdy dostał swoją dolę. W tej sytuacji zwycięzca Ligi Mistrzów zarabia około 80 mln euro. To jest kwota czterokrotnie mniejsza niż spodziewa się otrzymać zwycięzca Superligi. Opór FIFA, UEFA i władz lig krajowych jest oczywisty. Bo to znaczy, że Barcelona, czy Real Madryt nie chcą się już dzielić wpływami z mniejszymi klubami. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie Sprawdź! Od 30 lat giganci europejskiej piłki walczą z władzami UEFA o coraz większe przywileje. Dotąd zmiany w Lidze Mistrzów były zwykle korzystne dla najbogatszych klubów, ale udało się je przeprowadzić w ramach UEFA. Teraz grozi rozłam - czyli rewolucja w europejskiej i światowej piłce. Wczoraj włoska i francuska prasa: "La Repubblica" i "Le Parisien" podały nazwy 15 klubów, które mają być założycielami Superligi. Nie ma tu sensacji. To Manchester United, Manchester City, Liverpool, Arsenal, Chelsea i Tottenham z Anglii, czyli wielka szóstka. Z Hiszpanii: Real Madryt, Barcelona i Atlético. Z Włoch: Juventus, Inter, Milan. Z Bundesligi Bayern Monachium i Borussia Dortmund. Z Francji tylko Paris Saint Germain. Superliga będzie zamknięta jak NBA. Piętnastkę uzupełni pięć klubów zapraszanych do rozgrywek co sezon. Miliardy strat czasów pandemii Dziś sytuacja finansowa klubów jeszcze szczególnie trudna z powodu pandemii. Rok temu Bartomeu szczycił się, że w Barcelonie budżet roczny przekroczy miliard euro. Koronawirus przyniósł straty szacowane na 230-250 mln euro. W czasie przerwy w rozgrywkach piłkarze zgodzili się na obniżenie zarobków o 70 procent. W Anglii był z tym jednak kłopot, bo każdy z wielkich klubów ma za właściciela szejka, oligarchę, lub amerykańskiego miliardera, więc piłkarze nie widzą powodu, żeby grać za pół pensji po to, by właściciel wyszedł na swoje. Arsenal i Tottenham korzystają z 300 mln euro kredytów w ramach pomocy rządowej dla brytyjskich firm dotkniętych pandemią. Kredyty oprocentowane są na 0,5 procenta. Kiedy wiosną kilka angielskich klubów chciało korzystać z pomocy rządowej dla swoich pracowników (personel niepiłkarski), wywołali oburzenie opinii publicznej, a co za tym idzie polityków. Ludzie wiedzą jakimi pieniędzmi obraca zawodowy futbol. Andrea Agnelli prezes Juventusu i szef stowarzyszenia klubów europejskich powiedział niedawno, że z powodu pandemii kluby w Europie stracą między 6,5 a 8,5 miliarda euro. W sumie w poprzednim i w tym sezonie. Największe straty poniosą te, które zarabiały na tak zwanym dniu meczowym - czyli ze sprzedaży biletów na spotkania, gadżetów klubowych itp. Na Camp Nou w Barcelonie mieści się prawie 100 tys kibiców, a muzeum klubu odwiedzało rocznie więcej turystów niż jakiekolwiek inne w Katalonii (więcej niż muzeum Picassa w Barcelonie i Salvadora Dali w Figueras). Od marca Camp Nou i muzeum klubu są zamknięte.. FIFA i UEFA nie chcą i nie mogą uznać racji 15 największych klubów Europy. W rozmowach proponują co najwyżej zmianę formatu dotychczasowych rozgrywek z Ligą Mistrzów na czele. Szef FIFA Gianni Infantino ma zamiar zorganizować mundial klubów z udziałem 24 najlepszych zespołów świata. To piętnastki największych potęg Europy nie zadowala. 21 stycznia 2021 roku FIFA i przedstawiciele sześciu konfederacji kontynentalnych wysłali notę do klubów ostrzegając, że kto zagra w Superlidze, klub czy zawodnik, straci prawo do udziału w jakichkolwiek rozgrywkach organizowanych przez FIFA - czyli piłkarskich mistrzostwach świata, lub mistrzostwach kontynentu. Sprawa stanęła na ostrzu noża. Czy światowej piłce grozi rozłam? Dariusz Wołowski