Wcześniej karę finansową w wysokości od 50 do 100 tysięcy euro nałożył na niego klub. Do incydentu doszło po niedzielnym spotkaniu Bundesligi, zakończonym remisem 0-0. Guerrero rzucił bidonem w kierunku fana, który go obrażał w trakcie gry i wykrzykiwał m.in. "wracaj do Peru". W sześciu meczach Bundesligi w tym sezonie peruwiański napastnik strzelił cztery bramki. W zimie o Guerrero głośno było z zupełnie innego powodu. Przez trzy miesiące 26-latek nie mógł wrócić do Niemiec z ojczyzny, gdyż nie potrafił przezwyciężyć strachu przed podróżą lotniczą. Już sama myśl o tym go paraliżowała. Czterokrotnie próbował wejść do samolotu, również z najbliższą rodziną, ale za każdym razem w panice opuszczał pokład. Do piłkarza przyleciał z Hamburga klubowy psychoterapeuta, ale terapia przyniosła skutek dopiero po sześciu tygodniach. Media spekulowały na temat źródła lęków piłkarza. Przypomniano, że jego wuj zginął w katastrofie lotniczej w 1987 roku i że w sierpniu ubiegłego roku drużyna z Hamburga miała burzliwy lot do Francji na mecz Ligi Europejskiej. Guerrero przyznał wtedy, że przeżywał "najgorszy strach w swoim życiu".