Liverpoolczycy, którzy w ubiegłym sezonie triumfowali w Lidze Mistrzów, musieli uznać wyższość mistrza Anglii w konkursie rzutów karnych (po 90 minutach było 1-1). Mogą sobie jednak poprawić humory już w środę w mieście, z którego kibice "The Reds" mają dobre wspomnienia. To właśnie w Stambule w 2005 roku rozegrano słynny finał Champions League, w którym Liverpool, z Jerzym Dudkiem w bramce, przegrywał 0-3, ale doprowadził do wyrównania i triumfował w konkursie "jedenastek". Później zdobył też Superpuchar UEFA po raz trzeci w historii klubu. W miniony weekend odbyła się pierwsza kolejka angielskiej ekstraklasy. Liverpool na jej inaugurację pokonał beniaminka Norwich City 4-1, nawiązując do formy, którą prezentował w poprzednim sezonie. - Ludzie będą mówić, że jesteśmy faworytem, bo zajęliśmy drugie miejsce w Anglii i triumfowaliśmy w Lidze Mistrzów. Ale tu chodzi tylko o to, kto jest lepiej przygotowany. Mam nadzieję, że my - powiedział niemiecki trener Juergen Klopp. Piłkarze i kibice Chelsea są natomiast w zupełnie innych nastrojach. Debiutujący na ławce trenerskiej londyńskiego klubu Frank Lampard, były znakomity piłkarz tej drużyny, musiał pogodzić się z najwyższą w historii "The Blues" ligową porażką na Old Trafford, gdzie Manchester United zwyciężył w niedzielę 4-0. Był to kolejny dowód na to, jak wiele znaczył dla zespołu Belg Eden Hazard, który tego lata przeniósł się do Realu Madryt. - Popełniliśmy pięć błędów, po których padły cztery gole. Taka jest smutna rzeczywistość. To boli i powinno boleć, ale otrząśniemy się. Nie należy się załamywać, trzeba jedynie poprawić te elementy gry, w których zawiedliśmy - skomentował Lampard. Nie wiadomo jednak, czy nie jest to początek poważnego kryzysu w londyńskim zespole. Opuścili go m.in. Hazard i brazylijski obrońca David Luiz. Z powodu zakazu transferowego Chelsea nie mogła natomiast sprowadzić nikogo w ich miejsce. Nie będzie mogła również wzmocnić się w czasie zimowego okienka w styczniu. Po raz pierwszy w historii Superpucharu UEFA o trofeum walczą dwa kluby z Anglii. Sześciokrotnie zdarzyło się natomiast, że rywalizowały zespoły z tego samego kraju: dwukrotnie były to ekipy z Włoch, a cztery razy - z Hiszpanii. Ostatnio było tak przed rokiem, gdy Atletico Madryt pokonało Real po dogrywce. Sędzią środowego pojedynku będzie Francuzka Stephanie Frappart. To pierwszy przypadek, kiedy arbitrem meczu w jakimkolwiek europejskim pucharze męskich drużyn będzie kobieta.