Dobra wiadomość dla Lecha Poznań? W wyniku skandalicznego zachowania fanów mistrza Polski bramkarz Legii Warszawa Kacper Tobiasz nie odniósł obrażeń. Gdyby stało się inaczej, obrońcy tytułu znajdowaliby się dzisiaj w sytuacji nie do pozazdroszczenia. - Takie rzeczy nie powinny się dziać na piłkarskich stadionach. Grając w piłkę, też miałem okazję występować w derbach krajowych: Feyenoord - Ajax, Cracovia - Wisła czy Partizan - Crvena Zvezda. Przy takich emocjach do incydentów może dojść i dochodziło, ale coś takiego nie powinno się nigdy wydarzyć - mówi z naciskiem dyrektor sportowy Lecha, Tomasz Rząsa. Studio Ekstraklasa. Lech - Legia: Zamiast święta mogła być stypa Prowadzący program Sebastian Staszewski zauważył, nie siląc się na dyplomację, że na wypełnionych trybunach "zawsze znajdzie się dziesięciu debili, którzy - jakby mieli lepszy celownik - mogli zrobić z tego święta stypę". - Musimy reagować jako środowisko piłkarskie, ponieważ to może się rozlać i pójść zbyt daleko - zgodził się stały ekspert Studia Ekstraklasa, Marek Jóźwiak. - Komentuję ligę francuską i wiem, jak to daleko poszło. Ale tam była natychmiastowa reakcja, również organów państwowych. Jeśli kibice chcą oglądać mecze przez siatki, to będą do tego zmuszeni, bo kilku gości ma nierówno pod kopułą. Trzeba z tym bardzo mocno walczyć. Po czerwonej kartce dla Artura Jędrzejczyka lechici grali w przewadze. Zachowanie kibiców skutecznie zniwelowało jednak ten atut. Mecz zakończył się ostatecznie bezbramkowym remisem. - Te ostatnie minuty zawsze są gorące. Mogliśmy przewidywać, że wypracujemy sobie kilka dogodnych sytuacji do strzelenia gola. Paru naszych zawodników podeszło i odrzucało te butelki z powrotem. Na pewno nam to w tym momencie nie pomogło - twierdzi Rząsa. - Boicie się kary?- zapytał prowadzący. - Nie widziałem raportu delegata, ale możemy się spodziewać kary i trzeba będzie ją przyjąć - odparł z pokorą dyrektor sportowy Lecha. Trwa analiza meczowej dokumentacji przez członków Komisji Ligi.