W najnowszym odcinku programu "Studio Ekstraklasa" Sebastian Staszewski i jego goście - Robert Podoliński oraz Marek Jóźwiak - omówili starcie aktualnych mistrzów Polski, czyli Lecha Poznań z liderującym Ekstraklasie Rakowem Częstochowa. Ekipa Marka Papszuna pokonała "Kolejorza" 2-1 i zdaniem wielu ekspertów zrobiła milowy krok w kierunku sięgnięcia po tytuł w tym sezonie. - Mam nadzieję, że jeszcze się nic w kwestii mistrzostwa nie rozstrzygnęło - zastrzegał jednak Marek Jóźwiak. - Te 7 punktów to taka różnica, przy której można jeszcze z Rakowem powalczyć. Ale Lech rzeczywiście się oddalił od obrony mistrzostwa - podsumował. Studio Ekstraklasa. "Lech może przegrać wszystko" Z kolei Robert Podoliński wskazywał na wyzwania stojące teraz przed Lechem. - To kilka dni, w których Lech może przegrać wszystko, do czego szykował się w tym sezonie. Jeśli Villarreal ogra poznaniaków, to będzie dramat z Poznaniu. Lech ma ogromny potencjał piłkarski, ale może przegrać wszystko do czego przygotowywał się po zdobyciu mistrzostwa Polski - stwierdził były szkoleniowiec m.in. Cracovii. Obecni w studio komplementowali natomiast ekipę Marka Papszuna. - Czy Raków dzisiaj mentalnie jest mistrzem Polski? Czy oni idą jak po swoje? - pytał redaktor Staszewski. - "Mental" jest bardzo ważny - przyznał Jóźwiak. - Marek Papszun wyciągnął kapitalną lekcję po meczu ze Slavią Praga w europejskich pucharach - zaznaczał z kolei Podoliński. Jóźwiak wskazywał jednak na potrzebę dokonania przez Raków pewnych wzmocnień zimą. - Patryk Kun potrzebuje zmiennika, trzeba też poszukać skutecznego napastnika - wyliczał. A Podoliński podkreślał pragmatyzm klubu z Częstochowy. - Raków to zespół, w którym nie ma sentymentów. Jeśli nie jesteś potrzebny drużynie, to cię po prostu nie ma - wskazywał. Braki w kadrze Lecha Poznań też nie uszły uwadze komentatorów. - Michał Skóraś ciągnie Lecha do przodu. Ja natomiast pytam, gdzie są pozostali, ci którzy mieli kreować. Oprócz Skórasia boki Lecha są ubogie i nagie - nie ukrywał Podoliński. Czytaj także: Piotr Stokowiec broni się po burzy o "zapierdzielanie". "Kosmiczne nieporozumienie"