Obrzydliwe okrzyki przez 90 minut, auta obrzucone jajkami i 253 złote - na tyle mógł liczyć sędzia, który zdecydował się na poprowadzenie spotkania w pomorskiej lidze okręgowej. Takimi wrażeniami podzielił się Krzysztof Kwiatkowski na łamach Kanału Sportowego. Horrendalne sceny na meczu ligi okręgowej. Coraz mniej chętnych do pracy sędziego Niższe ligi piłkarskie rządzą się swoimi prawami. Często przybycie na trybuny ulubionej drużyny wyzwala w kibicach najgorsze emocje. Przekonał się o tym Krzysztof Kwiatkowski, na co dzień piłkarski sędzia. Poprowadził on niedawno spotkanie pomiędzy Granitem Kończewo a Słupnią Kobylnica w ramach pomorskiej klasy okręgowej. Lincz na sędziach był możliwy, skończyło się na zniszczeniu samochodów Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 4:3, a goście kończyli mecz w ósemkę. Dwóch zawodników zostało wykluczonych za przekleństwa w kierunku sędziego. Na tym jednak chuligańskie wybryki się nie zakończyły. Po zakończeniu meczu wściekli obserwatorzy obrzucili samochody arbitrów jajkami, a brakowało służb porządkowych chętnych do ochrony prowadzących starcie panów. Obecne podczas zdarzenia osoby mówiły wprost: to mogło skończyć się linczem na sędziach. Jeden ze świadków potwierdził dodatkowo, że za niszczeniem aut stoi... bramkarz Słupii Bartłomiej Wojtanowski. Sam zainteresowany wypiera się popełnienia tego czynu w rozmowie z dziennikarzami Kanału Sportowego, ale poszkodowani w zdarzeniu nie zamierzają golkiperowi odpuszczać. Tym razem zakończyło się na znacznych szkodach materialnych, ale w przyszłości konsekwencje mogą być poważniejsze. I coraz trudniej dziwić się arbitrom, którzy nie palą się do pracy, w której są przez dwie godziny obrażani, a ich zdrowie nie jest odpowiednio chronione.