Obrońca Dospelu Katowice przeżył we Wronkach prawdziwy piłkarski koszmar. Nie dość, że na początku drugiej połowy ukarany został czerwoną kartką (Białorusini po tym zdarzeniu strzelili trzy gole "biało-czerwonym"), to jeszcze młody piłkarz kadry Klejndinsta prawdopodobnie stracił na długo szansę wyjazdu do Bundesligi. Jego występ obserwował bowiem wysłannik Kaiserslautern, który raczej zapisał w swoim notesie nazwiska Białorusinów, aniżeli uwagi dotyczące gry Kowalczyka. - Co do moich żółtych kartek, chciałbym jeszcze raz zobaczyć sytuację przy pierwszym sędziowskim upomnieniu. Wydaję mi się, że trafiłem w piłkę. Druga kartka była ewidentna, ale gdybym nie sfaulował pewnie i tak stracilibyśmy gola - próbował tłumaczyć się Kowalczyk.