Mariusz Stępiński fantastycznie rozpoczął decydującą fazę sezonu w lidze cypryjskiej. W sobotę jego Aris Limassol wygrał 2:1 z Pafos FC, a polski napastnik strzelił oba gole dla swojego zespołu. Jego klub zajmuje czwarte miejsce w tabeli, ale do drugiego miejsca, premiowanego grą w eliminacjach Ligi Mistrzów, traci tylko trzy punkty. W poprzedni weekend Protathlima Cyta została podzielona na dwie grupy - sześć drużyn w grupie mistrzowskiej rywalizuje o tytuł i europejski puchary, a sześć gra o utrzymanie. W dwóch meczach drugiej fazy Stępiński strzelił trzy gole - w 1. kolejce na wyjeździe dał Arisowi remis 1:1 z Apoelem Nikozja, a w sobotę dwa razy trafił z Pafos. W rundzie zasadniczej polski napastnik strzelił sześć goli, a przy trzech asystował. Statystyki ma więc całkiem przyzwoite. Najbardziej wartościowy piłkarz ligi Według portalu Transfermarkt Stępiński jest najwyżej wycenianym piłkarzem całej ligi. Jego wartość to obecnie 2,5 mln euro. Dwa lata temu Hellas Werona za Polaka zapłacił 5,5 mln euro, wykupując go od lokalnego rywala Chievo. W Hellas polski napastnik spędził 10 miesięcy, po czym został wypożyczony do klubu Serie B Lecce, dla którego w poprzednim sezonie strzelił 10 goli i zanotował trzy asysty. W Hellasie nie było jednak dla niego miejsca i w sierpniu poszedł na wypożyczenie do końca maja do Arisu. - Na pewno nie jestem tutaj żadną gwiazdą - zastrzega Stępiński na wstępie rozmowy, którą przeprowadziliśmy w Limassol. - Nie wiem, czy zostanę dłużej na Cyprze. Zobaczymy co się wydarzy. Zostało nam jeszcze osiem meczów i trzeba je zagrać najlepiej, jak tylko można. Potem zobaczymy co dalej. Na razie o tym nie myślę. Moim celem jest powrót do Włoch i pewnie to się wydarzy, na dzisiaj jednak jeszcze za wcześnie żeby o tym mówić - mówi Stępiński. Milik znowu z golem - zobacz bramkę! Aris ma opcję wykupienia kontraktu piłkarza za tajną, ale bardzo wysoką sumę. - Jeżeli cypryjski klub wyłoży pieniądze, których oczekuje Hellas, to nie będę mieć nic do powiedzenia i zostanę w Arisie. Ale mój obecny klub nie wyłoży takich pieniędzy, bo jeszcze nigdy nikt na Cyprze nie zapłacił tyle za piłkarza, ile chce za mnie Hellas. Mam jeszcze ponad dwa lata kontraktu z tym klubem. Nie wiem czy będzie dla mnie miejsce w przyszłych projektach Hellasu, czy nie. Na dzisiaj to jest jednak drugorzędna sprawa dla mnie. Najważniejsze jest dobrze dokończyć sezon na Cyprze. Niestety nie siedzę w głowie dyrektora sportowego Hellasu, ani jego prezydenta, ani trenera, więc nie wiem co zadecydują w mojej kwestii, kiedy do nich wrócę po zakończeniu wypożyczenia - mówi Stępiński. Przekonał go właściciel Jak to się stało, że 26-letni piłkarz, który ma na koncie ponad 100 spotkań w Serie A i B i 24 gole w nich strzelone, trafił w ogóle na Cypr? - Znalazłem się przez właściciela klubu, który bardzo naciskał, żebym tutaj przyszedł i przekonał mnie, że to może być ciekawy projekt. Właściciel był mną mocno zainteresowany, bardzo mnie chciał, dzwonił do mnie wiele razy. Zaufałem mu, bo to wszystko wyglądało bardzo poważnie. Uważam też, że trzeba być w miejscach, w których ludzie cię chcą, szanują i dlatego wybrałem Aris. Od początku moje myślenie było takie, żeby rok pograć na Cyprze, złapać minuty, strzelić kilka bramek i wrócić do Włoch. Zobaczymy, jak te plany zweryfikuje rzeczywistość - powiedział Stępiński. Właścicielem Arisu jest rosyjski biznesmen Władimir Fiedorow. Niewiele o nim wiadomo. Nie jest człowiekiem szukającym rozgłosu. Aris pod jego kierownictwem robi jednak szybkie postępy. Po trzech sezonach w drugiej lidze latem, awansował - w dużej mierze dzięki aż 24 golom innego Polaka, Daniela Sikorskiego. Klub został poważnie wzmocniony i obecnie walczy o udział w europejskich pucharach. Aris na razie zajmuje czwarte miejsce, dające prawo występu w eliminacjach Ligi Konferencji. - Na pewno sportowo jest to dla mnie krok w tył w porównaniu z Włochami. Ale kiedy zdecydowałem się na przyjazd na Cypr, chodziło mi o granie, łapanie minut, poczucie pewności siebie. Tak więc jest to taki świadomy krok w tył. Liga cypryjska nie zaskoczyła mnie niczym. Jest OK. Na pewno jest troszkę lepsza niż polska Ekstraklasa, bo jest tu bardziej zacięta rywalizacja, więcej jest też jakości w drużynach. Tylko taktycznie ta liga ma jeszcze dużo do poprawy. To mały kraj, a i tak jak na tutejsze warunki jest to bardzo mocna liga - przekonuje Stępiński. To na co najbardziej narzekają piłkarze na Cyprze, to kiepska frekwencja na meczach. Co nie dziwi biorąc pod uwagę, że na wyspie mieszka tylko 900 tys. ludzi. - Oczywiście, że mi brakuje takiej otoczki, jaką znam z Serie A. Tak samo jak brakuje mi Włoch. Ale powtarzam - chciałem spróbować czegoś nowego, poczuć trochę innego klimatu, poznać nowych ludzi. Na Cyprze jest naprawdę OK. Po sezonie ocenię czy podjąłem dobrą decyzja, czy nie. Zobaczymy też, gdzie trafię w następstwie tego sezonu. Na razie jestem zadowolony. Ważne dla mnie jest też to, że kontuzje mnie omijają i że cały czas gram - twierdzi były napastnik m.in Widzewa Łódź, Ruchu Chorzów, i FC Nantes. Miejsce w kadrze zabrał mu Piątek Stępiński po przejściu do Hellasu w styczniu 2020 r. stracił też miejsce w reprezentacji Polski. Wcześniej przyjeżdżał regularnie na zgrupowania. Adam Nawałka zabrał go na Euro do Francji w 2016 r. - Żadnej decyzji w swoim życiu nie żałuję. Z reprezentacji rzeczywiście wypadłem, ale nie przez transfer do Hellasu. Dlaczego wypadłem? Dlatego, że Krzysztof Piątek zaczął strzelać mnóstwo goli w Serie A. Cały czas prezentował wysoką formę, a dla większej liczby napastników, w kadrze miejsca nie ma - przekonuje Stępiński. Napastnik Arisu zna nowego selekcjonera Czesława Michniewicza, ale ostatni kontakt miał z nim aż 11 lat temu. - Jak przychodziłem do Widzewa w czerwcu 2011 r., to się poznaliśmy, ale nie mieliśmy już okazji ze sobą pracować, bo za chwilę już go w klubie nie było. Jakim jest trenerem, jaka jest jego szkoleniowa "technologia" wiem tylko od kolegów, sam nigdy nie przekonałem się o jego metodach na własnej skórze - wspomina Stępiński. Milik znowu z golem - zobacz bramkę! Kiedy Michniewicz tracił w październiku pracę w Legii Warszawa, jednym z kandydatów do przejęcia drużyny był Aleksiej Szpilewski. 34-letni Białorusin 26 lutego zastąpił w Arisie cypryjskiego szkoleniowca Liasosa Loukę. - Nie wiem, czy to była niespodziewana zmiana. Nie mnie to oceniać. Pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. Zobaczymy jak będzie do końca sezonu. Na pewno jest to utalentowany trener. Czy pracowałem kiedyś z kim tak młodym? Tak, kiedy grałem w Niemczech Norymbergę prowadził Michael Wiesinger, który też był chyba w podobnym wieku - wspomina Stępiński. Piłkarz nie chce wdawać się w rozmowę o rosyjskim właścicielu, białoruskim trenerze i ukraińskim koledze z Arisu. - To są zbyt delikatne tematy. Nie czuję się kompetentny żeby zabierać głos. Mogę powiedzieć tylko, że w tej wojnie całkowicie jestem z Ukrainą - kończy rozmowę Stępiński.