Przed tygodniem, w pierwszym finałowym meczu African Champions League, Wydad zremisował u siebie z obrońcą tytułu Esperance 1-1. Tunezyjczycy mają więc przed spotkaniem u siebie przewagę, tyle że siedem lat temu też pierwszy finałowy mecz z egipskim Al-Ahli zremisowali, żeby u siebie przegrać. Jeśli Esperance wygra, to zdobędzie pucharowe trofeum po raz drugi w niewiele ponad pół roku. W tym sezonie władze Afrykańskiej Konfederacji Piłkarskiej zdecydowały bowiem, że tamtejsza LM będzie grała jak w Europie, a nie jak wcześniej, przez kilkadziesiąt lat, w cyklu rocznym. Esperance walczy o swoje czwarte trofeum, Wydad o trzecie. Marokańczycy po raz ostatni byli najlepsi w 2017 roku. Pasmo sukcesów Niewielu polskich kibiców wie, że dwa razy mistrzem kontynentu był polski szkoleniowiec Stefan Żywotko. U nas kojarzą go starsi fani futbolu. Natomiast w Algierii, zresztą nie tylko tam, jest prawdziwą legendą i znają go prawie wszyscy. W styczniu skończy 100 lat. Jest o kilkanaście dni młodszy od obchodzącego w tym roku stulecie swojego istnienia Polskiego Związku Piłki Nożnej. Urodził się we Lwowie i tam też uczył się piłkarskiego abecadła, trenując w niewielkim dzielnicowym lwowskim klubie Zniesieńczanka i jednocześnie trenując w Czarnych Lwów. Ze Lwowa dobrze znał się z młodszym o rok Kazimierzem Górskim. Po wojnie osiedlił się w Szczecinie. Grał i trenował tamtejszą Gwardię, z którą, jako drugi trener, awansował w 1950 roku do Ekstraklasy. Potem już samodzielnie do najwyższej klasy rozgrywkowej wprowadzał Arkonię Szczecin (1961), Pogoń Szczecin (1966), a także Arkę Gdynia (1976). Słynął z tego, że potrafił odkryć, oszlifować i wprowadzić do zawodowej piłki młodych zawodników, jak pochodzącego ze Szczecina, a z powodzeniem grającego potem w Górniku Zabrze czy w Zagłębiu Sosnowiec Władysława Szaryńskiego, Zenona Kasztelana w Pogoni Szczecin czy Janusza Kupcewicza w Arce Gdynia. W uznaniu za zasługi w połowie lat 70. ówczesne władze pozwoliły mu na zagraniczny wyjazd. Z Kazimierzem Górskim miał wyjechać do Kuwejtu, ale ostatecznie wylądował w Algierii. Podążający wtedy socjalistyczną ścieżką kraj z Afryki Północnej szukał akurat trenerów, żeby zbudować podstawy zawodowego futbolu. Jako, że w tamtym czasie polska myśl szkoleniowa była w cenie, to Żywotko, tuż przed Bożym Narodzeniem 1977 roku, wylądował w Algierze. Miał poprowadzić klub z miejscowości Tizi Ouzou, który wtedy nazywał się Jeunesse Electronique de Tizi-Ouzou, teraz to JS Kabylie. Miał zostać dwa lata, a był tam całe czternaście sezonów! Okres pracy Żywotki w JSK, najbardziej utytułowanym klubie z Algierii, to niekończące się pasmo sukcesów. Siedem mistrzostw Algierii i jeden puchar, do tego dwa klubowe Puchary Afryki i Superpuchar Czarnego Lądu. Jeszcze niedawno chcieli, żeby do nich wrócił! Piłkarska wojna Z JS Kabylie dwa razy zdobywał klubowe mistrzostwo Afryki. Po raz pierwszy w 1981, a po raz drugi w 1990 roku. - W tym pierwszym finale naszym rywalem był AS Vita Club. Klub z Kinszasy zawsze zaliczał się do tych najmocniejszych w pucharowej rywalizacji. W starciu z nami nie mieli jednak żadnych szans. Byliśmy świetnie przygotowani. Brałem wtedy zawodników na obóz do Polski. Byliśmy w Gdyni, gdzie graliśmy mecze z silnymi zespołami z Wybrzeża. Potem pary starczało na cały sezon. Nie byli z nami w stanie konkurować - opowiada dziś trener Żywotko. Wszystko rozstrzygnęło się w pierwszym meczu, który JSK wygrał u siebie 4-0. W rewanżu na wyjeździe w DR Konga czy wtedy Zairze, bo taka była nazwa państwa, padł wynik 1-0 dla Kabylów. Dziewięć lat później rywalem był zambijski klub Nkana Red Devils. - To była prawdziwa piłkarska wojna. Drużyny z tamtej części kontynentu zawsze były silne. Ostatecznie wygraliśmy tę rywalizacją z nimi w karnych - opowiada Żywotko, który w zeszłym roku, z rąk prezesa Zbigniewa Bońka, z okazji 70-lecia Pogoni, otrzymał złoty medal zasługi PZPN za wybitne osiągnięcia sportowe. Michał Zichlarz