Łodzianie mają młody i perspektywiczny zespół, który może jeszcze wiele osiągnąć. - Tylko jeden punkt w meczu z Podbeskidziem to chyba poniżej waszych oczekiwań? - W pierwszej połowie Podbeskidzie miało wyraźną przewagę. Ale my z kolei mieśmy więcej z gry po przerwie. Na pewno nie jestem zadowolony z wyniku. Oczywiste, że mecz wyglądałoby inaczej, gdybyśmy grali na normalnym boisku. Jako trenerzy nie możemy rozliczać zawodników za to co robili na murawie, bo to była gra przypadku. Dobrze, że runda już się skończyła, bo w takich warunkach nie ma sensu grać. - Mimo remisu w ostatnim meczu, chyba jest pan zadowolony z wyniku osiągniętego przez zespół w tej rundzie? - Oczywiście. 31 punktów to spory sukces. Gdyby przed sezonem ktoś powiedział, że wywalczymy jesienią tyle punktów i zajmiemy tak wysokie miejsce w tabeli, byłby traktowany jak niepoprawny optymista. Wiadomo, że przebudowaliśmy drużynę. Powstał młody zespół, który był wielką niewiadomą. Wiedziałem, że ci chłopcy będą grać, ale byłem też przygotowany, że jesienią mogą się trochę docierać. Uważam, że przyszłość jest przed nimi. Jeśli będą się dalej tak rozwijać, to na koniec sezonu mogą kibicom sprawić sporą niespodziankę. - Moglibyście zgromadzić więcej punktów, ale mieliście kilka wpadek w trakcie tej rundy. Którego meczu żałuje pan najbardziej? - Każdego przegranego, bo w jego konsekwencji traciliśmy trzy punkty. - Który z zawodników zaskoczył najbardziej, w pozytywnym znaczeniu? - Myślę, że na taką ocenę jest jeszcze za wcześnie. Musimy usiąść na spokojnie, przeanalizować całą rundę, wyciągnąć wnioski. Na to potrzebuję jeszcze kilku dni. - Nieoficjalnie wymienia się już nazwiska pańskich następców. Czy wiosną będzie pan nadal prowadził zespół Widzewa? - Mam nadal kontrakt z klubem, więc to pytanie jest skierowane pod zły adres. - Ma już pan gotowe plany zimowych przygotowań? - Są przygotowane pewne plany. Jednak z ich wprowadzeniem w życie trzeba poczekać na spotkanie z prezesami Bońkiem i Szymańskim, które odbędzie się na początku grudnia. Wówczas wszystko zostanie skonkretyzowane. Zanim zawodnicy będą mogli udać się na zasłużone urlopy, będzie już wszystko wiadomo. - Czy tak jak przed rokiem, zimą znowu udacie się na obozy przygotowawcze do Zakopanego, a potem do Turcji? - Jest duże prawdopodobieństwo, że ponownie wybierzemy się do Zakopanego. Planujemy też drugie zgrupowanie poza granicami kraju, w miejscu, gdzie klimat jest w tym okresie nieco cieplejszy. Czy to będzie Turcja czy inny kraj, trudno powiedzieć. Na dziś nic nie jest jeszcze przesądzone. Jest kilka propozycji, ale jak mówiłem, wszystko skonkretyzuje się na początku grudnia. - Może coś więcej mógłby pan powiedzieć o planach transferowych? Macie już jakichś piłkarzy na celowniku? - Jeśli drużyna będzie się dobrze rozwijała, to duże roszady w składzie nie są potrzebne. Planujemy pozyskanie 2-3 zawodników. - Na jakie pozycje? - W tej chwili nie chciałbym ujawniać, z tego względu, że taka informacja byłaby już jakąś oceną negatywną dla kilku grających w naszym zespole piłkarzy. Myślę, że oni zasłużyli sobie na to, żeby taką ocenę usłyszeć ode mnie, a nie przeczytać w gazecie. - Mieliście spore problemy z pozycją bramkarza. W tej rundzie bramki broniło dwóch golkiperów i oni nie spisywali się najlepiej. Po ich błędach Widzew często tracił punkty. - Nie zgodzę się do końca z tą opinią. Nie przypominam sobie, żeby Widzew przegrywał przez błędy Artura Holewińskiego. Uważam, że on miał niezłą końcówkę rundy. Na temat wzmocnień powiem tyle, że chcielibyśmy sprowadzić po jednym zawodniku do każdego bloku, czyli do defensywy, pomocy i ataku. - Może zdradzi pan choć jedno nazwisko. - Nie podam żadnego, póki nie dokonamy wspólnego podsumowania tej rundy. To byłoby nie fair, wobec naszych piłkarzy. - Przygotujecie kibicom jakiś gwiazdowy prezent transferowy? - To zależy od Świętego Mikołaja? - Od Wojciecha Szymańskiego czy Zbigniewa Bońka? - Może być dwóch Świętych Mikołajów. Rozmawiał: Tomasz Andrzejewski