- Mieliśmy bardzo dużo okazji do strzelenia gola, zwłaszcza w drugiej połowie i to po naprawdę ładnych akcjach, ale zabrakło nam farta - dodał szkoleniowiec "Pasów". Cracovia przegrała trzy poprzednie mecze ligowe, choć wcale nie była w nich gorsza. - Każdy punkt cieszy, ale chcieliśmy w spotkaniu z Górnikiem zdobyć trzy "oczka". Kibice mocno nas w piątek dopingowali, a my znowu zawiedliśmy. Nasza gra może się podobać, jednak w lidze liczą się przede wszystkim punkty. Cały czas liczę, że konsekwentna praca z tą drużyną pozwoli na połączenie dwóch w jednym tzn. dobrej gry i zdobyczy punktowej - stwierdził Wojciech Stawowy. Zapytany czy nie żałuje że tylko na pół godziny wpuścił na boisko Marka Citkę odparł: - Jeżeli Marek byłby gotowy na dłuższą grę, to na pewno grałby więcej. On miał duże braki w przygotowaniu motorycznym, które systematycznie nadrabia i nie dałby rady zaprezentować się dłużej. Poza tym Marek długo nie grał w polskiej lidze i zależało mu, aby się dobrze zaprezentować w pierwszym meczu po powrocie, a do tego potrzeba dynamiki, siły, których to elementów mogło mu zabraknąć, gdyby więcej przebywał na placu. Przed meczem z Górnikiem pojawiły się spekulacje, że tylko wygrana ratuje posadę szkoleniowcowi Cracovii. Czy remis był wystarczającym wynikiem, aby Wojciech Stawowy pozostał na stanowisku? - To zależy od szefów naszego klubu. Jestem gotowy na wszystko, nawet na utratę pracy. Jeżeli dojdzie do takiej sytuacji, to na pewno odejdę z podniesioną głową - stwierdził trener Cracovii.