Czerczesow na Węgrzech pracuje od grudnia ubiegłego roku. Doprowadził Ferencvaros do podwójnej korony, sięgając po mistrzostwo i puchar kraju. Teraz sposobi się wraz z drużyną do walki o fazę grupową Ligi Mistrzów. Będzie ona, jak to w przypadku zespołów z nisko notowanych lig długa i wyboista, a pierwszą na niej przeszkodą jest kazachski Toboł Kostanaj. Ukrainiec pominięty przez Czerczesowa! Gdy Rosjanin ogłosił kadrę meczową na to spotkanie okazało się, że zabrakło w niej Ukraińca, Ołeksandra Zubkowa. 25-latek w pierwszej części sezonu był pewnym punktem drużyny. Sytuacja zmieniła się jednak po agresji Rosji na Ukrainę. Czerczesow na temat wojny długo nie zabierał głosu, a gdy w końcu to zrobił, nie zdecydował się na potępienie ataku reżimu Władimira Putina. - Generalnie sytuacja jest jasna, nie chcę o tym dużo mówić. Gramy w piłkę nożną i postaramy się zrobić wszystko, aby Ferencvaros odniósł sukces - stwierdził. Powoływał się też na ankietę w mediach, według której ponad 90 procent kibiców było za jego pozostaniem na stanowisku. Co ciekawe, nawet ambasador Ukrainy na Węgrzech domagał się zwolnienia Rosjanina. Zubkow tymczasem ogłosił, że pod skrzydłami trenera grać nie chce. Ostatecznie zaliczył jednak kilka kolejnych, ligowych gier. Wydawało się zatem, że panowie zdołali się w jakiś sposób porozumieć. Sprawa odżyła jednak, gdy okazało się, że Zubkowa nie ma w kadrze meczowej na spotkanie z Tobołem. Nie ma bowiem mowy, by chodziło o aspekt sportowy - 25-latek to bowiem reprezentant kraju, który grał nawet w ostatnich meczach Ukrainy w Lidze Narodów z Irlandią (45 minut, 1:0) i Armenią (12', 3:0). Sprawę poruszyły już ukraińskie media, które donoszą, że możliwy jest powrót piłkarza do Szachtara Donieck, barwy którego reprezentował w przeszłości.