"Nie wykluczam, że do końca sezonu stadiony Lecha i Legii będą zamknięte dla publiczności" - dodaje. Konrad Piasecki: Czy zamknięcie stadionów Legii i Lecha to jest kara, czy prewencja? Andrzej Matejuk: To na pewno jest prewencja. Decyzja została podjęta po bardzo głębokiej analizie. To jest prewencja wykonana na zlecenie, na prośbę, czy na żądanie policji? - Policja tego żądała, bo po ocenie stanu bezpieczeństwa, jak również analizie ryzyka, policja doszła do wniosku, że podobne zamieszki mogą się zdarzyć m.in. na stadionie Legii i Lecha. Ostatnie zajście w Bydgoszczy spowodowało, że te grupy kibiców stanowią bardzo realne zagrożenie dla bezpieczeństwa. W tej analizie komendanci uwzględnili dotychczasowe wydarzenia, jak również wykroczenia i przestępstwa, które były popełniane na tych stadionach. Doskonale jednak wiemy, że to są dwa najbardziej nowoczesne i najlepiej zabezpieczone stadiony w Polsce. Jeśli się je zamyka, to może należy zamknąć wszystkie stadiony? - Nie zamknęliśmy stadionu. Mecze będą, ale bez udziału publiczności. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że nikt nie podważa wyposażenia technicznego tych stadionów. One są nowoczesne, ale w dalszym ciągu na tych stadionach są chuligani. Jest przyzwolenie, że te osoby zagrażają innym. W tej chwili, biorąc pod uwagę analizę ryzyka i to co się działo w Bydgoszczy, trzeba podjąć zdecydowane działania, aby to wyeliminować. W tym zakresie to jest właśnie prewencja. Jest duże prawdopodobieństwo, że do takiej sytuacji jak w Bydgoszczy, może dojść na tych stadionach. To niebezpieczeństwo nie minie po weekendzie. To nie jest tak, że przejdzie piątek, sobota i tego niebezpieczeństwa nie będzie. Przyjdą następne mecze na tych stadionach. Rozumiem, że policja będzie występowała o ich każdorazowe zamknięcie przed publicznością. - Jeżeli będzie taka potrzeba, jeżeli nic się nie zmieni - w bezpieczeństwie i podejściu do bezpieczeństwa - to możliwe, że tak. Nie wyklucza pan, że do końca sezonu te stadiony będą zamknięte? - Nie wykluczam, ale zapewniam, że każdorazowo taka decyzja będzie podejmowana bardzo rozważnie. Musimy podejść do tego troszeczkę inaczej: mamy niezłe prawo, mamy niezłą ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych. W tej chwili widzimy, że ta ustawa nie jest przestrzegana. Wiemy, że żeby było bezpieczeństwo na stadionach, bo tak jest właśnie w Anglii, musi być zintegrowane podejście do bezpieczeństwa. Tego w naszych klubach i w pracy służb ochrony nie ma. Postawił pan taką tezę, że kluby nie dość intensywnie i z niewystarczającą zaciętością i zaciekłością zwalczają kiboli na swoich stadionach. - Tak, to jest teza. To może policja powinna się za to zabrać. Może trzeba jednak zmienić filozofię i policja powinna wrócić na stadiony. Może policja powinna być odpowiedzialna za bezpieczeństwo na stadionach? - Ja uważam, że byłby to krok do tyłu. Po to stworzyliśmy nowoczesną ustawę o bezpieczeństwie imprez masowych, aby o bezpieczeństwo na stadionach dbały poszczególne podmioty - organizatorzy. Ale powiem szczerze, biorąc pod uwagę, że w tej chwili, w wielu przypadkach, to bezpieczeństwo nie jest zapewnione, nie wykluczamy takiego podejścia, że policja wróci na stadiony, że policja będzie aktywnie działała. Musimy jednak pamiętać, że policja nie będzie zastępować organizatorów. Jeżeli policja wraca na stadion, czyli służby organizatora sobie nie radzą i organizator nie przywiązuje wagi do bezpieczeństwa, to my po wejściu na stadion będziemy wnioskować, żeby następne mecze były bez udziału publiczności. Posłuchaj Kontrwywiadu RMF FM