- Byliśmy na pierwszej linii tego potwornego uderzenia mas wody. Nasze boisko znajduje się jakieś pół kilometra za tamą, która pękła. To nas najbardziej dotknęła fala powodziowa - powiedział Zbigniew Mroczek, prezes Kryształu Stronie Śląskie, w rozmowie z Interia Sport.Ten liże teraz rany, jak całe miasto, po potężnej powodzi. Klub stracił boisko. Nie zostało właściwie nic. Polski sportowiec stracił dobytek w powodzi i od razu ruszył pomagać innym. "Brali ode mnie konserwy i od razu je jedli" Strefa zero. Ośmiometrowa fala niszczyła wszystko Nie wiadomo, jak szybko odbudować się to, co zostało zniszczone. Tu w ogóle nie ma mowy o remoncie boiska. To trzeba wybudować od nowa, ale najpierw trzeba będzie przenieść koryto rzeki, bo ta wdarła się na teren boiska. Do remontu nadaje się też budynek klubowy z kultowym zegarem ze wskazówką. - Nie mam pojęcia, kiedy uda się to wszystko zbudować. Wszystko zależy od tego, jakimi środkami będziemy dysponować. Jeżeli otrzymamy wsparcie, to będziemy się starali zrobić to, jak najszybciej. Najgorsze jest to, że boisko nie nadaje się do remontu, czy posprzątania. Tu trzeba wybudować nowe boisko, bo woda zabrała nam jedną trzecią tego starego. Wiadomo, jakie to są koszty. Dochodzą mnie słuchy o wsparciu z ministerstwa sportu dla poszkodowanych obiektów sportowych. Nie wiadomo jednak, jakie to będą kwoty. Proszę mi wierzyć, ale w okolicy nie ma drugiego tak zniszczonego obiektu. Tu jest po prostu strefa zero - mówił prezes klubu. Woda nie tylko zniszczyła boisko, ale zabrała cały sprzęt, jaki był w klubie. Kryształ został z niczym. O tym, jak to był ogromny żywioł, najlepiej świadczy zupełnie zniszczona kaplica św. Onufrego, która znajdowała się tuż obok boiska. Klub jest w stałym kontakcie z Andrzejem Padewskim prezesem Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej. Ze słów prezesa wynika, że Polski Związek Piłki Nożnej nie będzie w stanie pomóc w odbudowie boiska, ale może wesprzeć klub sprzętem. - Związek może świadczyć jedynie doraźną pomoc w postaci sprzętu sportowego. W tym także bramek, które woda też zabrała. Nie są jednak w stanie finansować takiej inwestycji, jak budowa boiska. Bardziej tutaj musimy liczyć na pomoc ministerstwa sportu. Dochodzą mnie słuchy, że chcą nam pomóc prywatni przedsiębiorcy, w tym wielkie koncerny. Potrzeby są ogromne. Nie tylko, jeśli chodzi o nasz klub, ale o całe Stronie Śląskie, które zostało zniszczone. Straty na naszym terenie idą przecież miliardy złotych. Bez pomocy państwa nie damy rady - mówił Mroczek. Obecnie klub gra w klasie A. Ma też drużynę w klasie B, a także w rozgrywkach juniorskich. Jest też akademia piłkarska, która też korzystała z boiska Kryształu. - Teraz wszyscy zostaliśmy na małym Orliku, który nie jest w stanie przyjąć 150 piłkarzy, ale musimy się jakoś dzielić. Już zdecydowaliśmy, że wszystkie mecze w najbliższym czasie będziemy grać na wyjeździe - dodał. Kryształ Stronie Śląskie grał na zapleczu Ekstraklasy. Tam karierę zaczynał Ryszard Komornicki Kryształ Stronie Śląskie, o czym pewnie niewiele osób wie, w sezonie 1980/1981 występował na zapleczu Ekstraklasy w ówczesnej drugiej lidze. To właśnie tam przygodę z wielką piłką zaczynał Ryszard Komornicki, który grał w Krysztale do 1980 roku. Stamtąd przeszedł do GKS Tychy, by w końcu trafić do Górnika Zabrze, w którym zanotował najlepsze lata. W tym czasie grał w reprezentacji Polski, w której rozegrał 20 spotkań. Był uczestnikiem Mundialu w Meksyku w 1986 roku. Później przez wiele lat grał w Szwajcarii. - Ten awans do drugiej ligi był spektakularny. To było wielkie wydarzenie dla klubu. W naszym mieście znajdowała się wtedy jedna z największych hut szkła kryształowego. Zatrudniała ona większość mieszkańców. I cały zakład żył wówczas tymi wydarzeniami sportowymi - opowiadał Mroczek. Kryształ to nie tylko piłka nożna, ale też siatkówka. Hala sportowa znajduje się w dole miasta. Ona również bardzo ucierpiała. Tam trenowała sekcja piłki siatkowej. W sumie około 70 dziewcząt.- Przygotowywała się ona do zmagań ligowych. Hala nie nadaje się do użytku. Wymienić w niej trzeba cały parkiet. Prokuratura bada sprawę przerwania zapory Prokuratura Okręgowa w Świdnicy właśnie wszczęła śledztwo ws. przerwania zapory ziemnej suchego zbiornika w Stroniu Śląskim na potoku Morawka. W niedzielę, 15 września tamę przerwała woda i w konsekwencji spustoszyła Stronie Śląskie i inne miejscowości. Zbiornik w Stroniu Śląskim był przygotowany na przepływ rzędu 70-80 m3/s, a przyjął falę powodziową 320 m3/s, czyli czterokrotnie większą.