W zamkniętym wczoraj okienku transferowym Andy Bara, jak w każdym w ostatnich latach, dokonał kilku transferów. Bohaterem największego był reprezentant Chorwacji Lovro Majer, który za 12 mln euro zamienił Dinamo Zagrzeb na Rennes. Jego agencja "Niagara Sports Company" załatwiała także wypożyczenie z Atletico Madryt do Juventusu Turyn napastnika Alvaro Moraty. Za dwa lata gry Hiszpana we Włoszech "Stara Dama" zapłaciła aż 20 mln euro. W tym okienku Morata wrócił do Madrytu. Inny piłkarz jego agencji "Niagara Sports Company", bramkarz Ivo Grbić po rocznym wypożyczeniu wrócił z Lille do Atletico Madryt. W 2000 r. Hiszpanie zapłacili za Grbicia Lokomotivie Zagrzeb 2 mln euro. Napastnik tego klubu Marco Dobro za milion euro przeszedł do chińskiego Beijing Guoan. Zimą Bara też nie próżnował - sprzedał Jonathana Ikone z Lille do Fiorentiny. Reprezentant Francji kosztował 14 mln euro. Rekordowy Dani Olmo Rekordowy transfer Bary miał miejsce w styczniu 2020 r., kiedy RB Lipsk kupił z Dinamo pomocnika reprezentacji Hiszpanii, Daniego Olmo. Pomocnik kosztował ich aż 40 mln euro. Bara współpracował też z takimi graczami, jak Tiemoue Bakayoko (Milan), Josip Brekalo (Wolfsburg), Nacho (Real Madryt), Marcelo Brozović (Inter Mediolan), Josko Gvardiol (RB Lipsk) i wielu, wielu innych. Transferem, na którym Bara "wybił" się w wieki świat menedżerki była sprzedaż 17-letniego Eduarda Husineca z Dragovoljca do Realu Madryt. Działo się to w styczniu 2011 r. Siedem lat po tym, jak piłkarz Bara próbował podbijać polskie boiska. Do Polski ściągnął go menedżer Jarosław Kołakowski w wakacje 2003 r. Chorwat miał wtedy 20 lat (urodzony 7 grudnia 1982 r.), był wychowankiem Dinamo Zagrzeb, potem grał w Valencii i CD Logrones. Zanotował też wiele występów w juniorskich reprezentacjach swojego kraju. Nic dziwnego, że zainteresowała się nim Legia Warszawa. Wysoki i silny środkowy obrońca fizycznie prezentował się bardzo dobrze. Umiejętnościami odstaje jednak od reszty zespołu, na dodatek okazuje się, że ma też trudny charakter. Początkowo jednak zrobił dobre wrażenie na trenerze Dariuszu Kubickim i Legia podpisała z nim kontrakt. Natychmiast po tym Bara został wypożyczony do Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, który na skutek splotu dziwnych okoliczności, związanych z aferą korupcyjną, dostał nagle szansę na występy w Ekstraklasie. Śmiech nad Jeziorkiem Czerniakowskim Boisko szybko zweryfikowało jednak jego umiejętności. W Świecie zagrał w trzech spotkaniach, w sumie przez 87 minut. Popada też w konflikt z trenerem Miroslavem Copjakiem. - Zamiast grać, na treningach oglądaliśmy wykresy. Obcokrajowcy mieli przerąbane. Miałem spięcie z Copjakiem. Przez parę dni darł się do mnie k..., k..... Nie zrozumiałem, ale jak mi przetłumaczyli, nie wytrzymałem. Podszedłem do niego, zrobiłem zamach głową... Nawet go nie dotknąłem, a ten się przewrócił. Byłem spalony...- powiedział piłkarz w jednym z wywiadów. Po tym zdarzeniu musiał wrócić na Łazienkowską. Trenował z rezerwami, ale Legia szuka mu miejsca, gdzie mógłby łapać minuty i zdobywać doświadczenie. Tak trafił do klubu z siedzibą nad Jeziorkiem Czerniakowskim, gdzie także sobie nie poradził. Na stronie internetowej Delty można znaleźć takie wspomnienie związane z Andy’m Barą jego grą w rozgrywkach IV ligi. "Apogeum problemów to sobota 3 kwietnia 2004 roku. Gramy wyjazdowy mecz z KS Łomianki. Nasz rywal to wtedy jeden z pretendentów do awansu, my zaś też pniemy się w górę tabeli. (...) Kolejna długa piłka zagrana przez rywala zmierza w kierunku naszej bramki. Andy spokojnie ustawia się w locie piłki zamierzając wybić ją głową. Niestety robi to w taki sposób, że futbolówka przelatuje mu nad fryzurą i spada za plecami. Co działo się dalej można się domyślić. Przegrywamy spotkanie, a cała Warszawa huczy od śmiechu. Decyzja Zarządu mogła być tylko jedna - żegnamy się z naszym chorwackim piłkarzem" - wspominają swoją "gwiazdę" w Delcie. "Najgorszym chamem był Jóźwiak" Pół roku później do Delty z Varsovii przeniósł się 17-letni Robert Lewandowski. Starszy o sześć lat Bara niedługo potem podejmuje decyzję o końcu kariery. Po powrocie do ojczyzny Bara często gościł także na łamach chorwackich bulwarówek. Jego partnerką była bowiem popularna dziennikarka sportowa i utytułowana zawodniczka taekwondo Lana Banley. Jeśli wierzyć prasie ich związek był bardzo burzliwy i kontrowersyjny. Jak na razie Bara nie dokonał żadnego transferu do, ani z Polski. Być może dlatego, że z naszego kraju nie ma najlepszych wspomnień. - Nie znałem języka, więc robili sobie ze mnie jaja. Najgorszym chamem był Jóźwiak - wspominał w jednym z wywiadów swój nieudany pobyt na Łazienkowskiej.