Partner merytoryczny: Eleven Sports

Sprawili sensację wieczorem, ale skoro świt trzeba było iść do roboty

Unia Skierniewice sprawiła kolejną sensację w tej edycji Pucharu Polski i drugi raz poradziła sobie z zespołem z Ekstraklasy. Najpierw pokonała Motor Lublin, a w środę wieczorem rozprawiła się z GKS Katowice i awansowała do 1/8 finału. Niektórzy piłkarze trzecioligowca czasu na świętowanie nie mieli dużo, bo rano trzeba było iść do pracy. – Pracuję na etacie i na godzinę siódmą muszę być w robocie – przyznaje Konrad Kowalczyk, kapitan zespołu.

Unia Skierniewice świętuje historyczny awans do 1/8 finału Pucharu Polski
Unia Skierniewice świętuje historyczny awans do 1/8 finału Pucharu Polski /Marian Zubrzycki/PAP

To bardzo pracowite dni dla 33-letniego zawodnika. W środę rano normalnie poszedł na godz. 7 do pracy, a wyszedł o 15. Z biura jednej z miejskich spółek w Skierniewicach pojechał na stadion. Tam była druga część roboty do wykonania - fizyczna. I to bardzo wymagająca, bo Unia w Pucharze Polski gościła zespół z Ekstraklasy.

Nie było to może nic nowego, bo miesiąc wcześniej po rzutach karnych skierniewiczanie odprawili z kwitkiem Motor Lublin. Tym razem dogrywka i konkurs jedenastek nie był potrzebny. Unia wygrała 2:1 z GKS Katowice. Po spotkaniu w szatni drużyny trwało świętowanie. Wszyscy zwoływali się na wspólne zdjęcie z całym zarządem. Najmniej czasu na świętowanie miał Kowalczyk. Wiedział, że w czwartek rano znów musi zasiąść za biurkiem i odbębnić osiem godzin. Mało tego, dostał jeszcze rozpiskę treningową, co robić już po pracy.

- Ja chyba jako jeden z nielicznych na siódmą rano idę do pracy - potwierdził Kowalczyk. - O godz. 12 ma być trening, ale ja jestem z niego zwolniony. Wiadomo jednak, że po pracy muszę poćwiczyć indywidualnie. Także nie ma odpuszczenia.

Normalnie do pracy poszedłby także Kamil Socha, trener Unii. - Akurat tak się składa, że w czwartek u nas w szkole jest dzień wolny i mam spokój. Jednak nie za długo, bo o godz. 12 mamy trening. Oczywiście nie wszyscy chłopcy będą mogli przejść, bo część z nich pracuje, ale dostaną swoje indywidualne rozpiski - podkreśla szkoleniowiec. - Mocno się napracowali, więc trzeba też dać im trochę odpocząć, bo przed nami w niedzielę bardzo ważny mecz z Sokołem Aleksandrów.

Unia jest liderem grupy pierwszej trzeciej ligi i chce awansować. Choć w Pucharze Polski zaszła już najdalej w historii klubu, to ma ochotę na więcej. - 20 lat tułam się po świecie jako trener w różnych zespołach i ligach. To spotkanie było chyba najlepszym, w jakim prowadziłem drużynę - mówi trener Socha.

To był nasz wybitny mecz

~ Kamil Socha, trener Unii

Piłkarze Unii wspominają KKS Kalisz, Olimpię Grudziądz czy Błękitnych Stargard, czyli drużyny z niższych lig, które potrafiły dotrzeć do półfinału Pucharu Polski. - Ten nowy stadion i otoczka wokół niego dużo nam daje, a kibice niosą od pierwszego meczu. My nie przegraliśmy tutaj, to coś fantastycznego. Historia pisze się na naszych oczach i nikt nam tego nie zabierze. Ważne jest, żeby grać z uśmiechem, bo robimy to, co kochamy. Fajnie, by było znów wylosować drużynę z ekstraklasy i może sprawić jakąś sensację.

Radość Unii Skierniewice/Marian Zubrzycki/PAP
Kamil Socha, trener Unii/Marian Zubrzycki/PAP
Fajerwerki, czerwone kartki i piękne gole - poznaliśmy finalistę Copa Libertadores. WIDEO/AP/© 2024 Associated Press
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem