Jak wynika z informacji przekazanych w środę przez prokuraturę, identyfikację sprawców utrudniał fakt, że mecz Polska - Litwa rozgrywany był wieczorem, okolice stadionu nie były dobrze oświetlone, przebieg wydarzeń dynamiczny, dlatego nagrania dokumentujące zajścia nie są wysokiej jakości; dodatkowo sprawcy burd w większości zasłaniali twarze szalikami klubowymi. Jednak ze zgromadzonych w sprawie materiałów wynika, iż byli to polscy pseudokibice. W końcu marca 2011 r. polska prokuratura wszczęła postępowania w związku ze zdarzeniami, do których doszło w Kownie z udziałem polskich pseudokibiców. Po burdach z 25 marca 2011 r., przed i w trakcie towarzyskiego meczu piłkarskiego Litwa-Polska, zostało zatrzymanych ok. 60 Polaków. Kilka dni później polscy prokuratorzy zwrócili się do strony litewskiej o przekazanie materiałów i dowodów dotyczących tych zajść. Prokuratorzy ustalili, że podczas zamieszek m.in. zniszczono 380 krzesełek, które zostały połamane i spalone, zdewastowano stopnie na schodach i uszkodzono bieżnię. Litewski Związek Piłki Nożnej oszacował szkody na kwotę - w przeliczeniu - ponad 57 tys. zł. Straty, jeszcze w kwietniu 2011 r., pokrył Polski Związek Piłki Nożnej. Ponadto podczas burd doszło do pobicia dwóch osób, zniszczenia namiotów handlowych i uszkodzenia samochodów litewskich służb. - Podjęte w toku prowadzonego postępowania czynności nie doprowadziły do wykrycia sprawców czynów zabronionych, jednakże sprawa nadal pozostaje w zainteresowaniu organów wymiaru sprawiedliwości i w razie pojawienia się nowych dowodów postępowanie prowadzone w zakresie tych czynów zostanie podjęte na nowo - powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Dariusz Ślepokura. Prokurator dodał, że niewykrycie sprawców uniemożliwia na obecnym etapie występowanie z powództwami cywilnymi, które zostały zgłoszone w toku postępowania prowadzonego przez litewskie organy sprawiedliwości - nie ustalono bowiem osób przeciwko którym powództwo takie można byłoby skierować. Ślepokura zaznaczył, że ze zgromadzonych w sprawie materiałów wynika, iż sprawcami zamieszek "byli pseudokibice reprezentacji Polski, a właściwie pseudokibice poszczególnych klubów piłkarskich". - Mecz rozgrywany był w porze wieczornej, okolice stadionu nie były dobrze oświetlone, a przebieg poszczególnych wydarzeń, do których doszło w związku z meczem, był dynamiczny. Dlatego też nagrania dokumentujące wydarzenia nie są wysokiej jakości, co w połączeniu z tym, iż dopuszczający się czynów zabronionych pseudokibice w większości zasłaniali twarze szalikami klubowymi, zakrywali głowy kapturami i w inny sposób próbowali ukryć swój wizerunek, w znaczący sposób utrudniało możliwość identyfikacji poszczególnych sprawców - wyjaśnił prokurator. Dodał, że także przesłuchani pokrzywdzeni wskazywali, że "z uwagi na dynamiczny przebieg zdarzenia i wielość uczestniczących w nim osób nie byliby w stanie opisać szczegółów wyglądu a nawet rozpoznać sprawców czynów zabronionych". Dlatego, mimo że prokuratura uzyskała m.in. nagrania i zdjęcia polskiej i litewskiej policji oraz polskich i litewskich mediów, nie udało się ustalić sprawców i 30 listopada zeszłego roku umorzono śledztwo. 25 marca 2011 r. grupy polskich pseudokibiców na stadionie i wokół niego stoczyły regularną bitwę z litewskimi służbami ochrony, a także między sobą. Do incydentów dochodziło już kilka godzin przed meczem. Chuligani rzucali betonowymi fragmentami trybun i ogrodzenia, krzesełkami, racami oraz petardami. Później - w czasie zawodów - spiker kilkakrotnie apelował o spokój, grożąc przerwaniem spotkania. W drugiej połowie ponownie wybuchły zamieszki. Policja musiała użyć gazu łzawiącego.