Według akt sprawy toczącej się przed lizbońskim sądem przeciwko byłemu wiceprezesowi Sportingu Pedro Pereirze Cristovao, klub, w którym swoje kariery rozpoczynali Luis Figo i Cristiano Ronaldo, miał siatkę informatorów śledzących prywatne życie piłkarzy. Należeli do niej m.in. pracownicy stołecznych dyskotek. - Każdy z nich otrzymywał od 200 do 300 euro za informowanie o pojawieniu się w lokalu któregoś z piłkarzy Sportingu - ujawnił przed sądem Jose Bilton, były pracownik detektywistycznej spółki Primus Lex, należącej do Pereiry Cristovao. W toku prowadzonego śledztwa ustalono, że na śledzeniu prywatnego życia piłkarzy Sportingu zarabiali także stali bywalcy nocnych klubów, barów i dyskotek. Wchodzili oni w skład utworzonej przez Cristovao siatki informatorów. Z akt sprawy wynika, że kierownictwo Sportingu Lizbona miało wiedzę na temat inwigilowania zawodników klubu, a także zgadzało się na powołanie stanowiska odpowiedzialnego za szpiegowanie graczy. Rolę taką pełnił Joaquim Alves, który zgodził się współpracę ze strukturami klubu za miesięczne wynagrodzenie w wysokości 1500 euro. - Środki były wypłacane na polecenie wiceprezesa Pereiry Cristovao. O mojej funkcji w klubie wiedziała m.in. szefowa departamentu prawnego Sportingu - zeznał przed sądem Joaquim Alves. Do zadań "klubowego szpiega" należało kontrolowanie nocnego życia zawodników portugalskiej drużyny. Alves osobiście sprawdzał czy auta piłkarzy znajdują się na przydomowym parkingu i czy w oknach ich apartamentów świeci się światło. Oskarżony o pranie brudnych pieniędzy i przestępstwa przeciwko poszanowaniu życia prywatnego Pereira Cristovao był wiceprezesem Sportingu w latach 2011-2012. 46-letni działacz sportowy i detektyw w przeszłości podejrzany był również o inwigilowanie zespołów rywali, w tym o zakładanie podsłuchów w ośrodkach treningowych Benfiki Lizbona i FC Porto. Wiosną 2012 r. prokuratura ujawniła, że Pereira Cristovao stał za prowokacją przeciwko rzekomo niechętnemu Sportingowi arbitrowi Jose Cardinalowi. Za pośrednictwem podstawionych osób wpłacono na jego konto 2000 euro tytułem "łapówki", próbując doprowadzić do oskarżenia go o korupcję i odsunięcie od sędziowania w lidze. Pereira Cristovao pracował w szeregach portugalskiej policji od 1990 do 2007 r. W założonej przez siebie spółce detektywistycznej Primus Lex zatrudniał byłych kolegów z wymiaru ścigania. Inna jego firma prowadziła usługi z zakresu bezpieczeństwa organizacji widowisk na terenie obiektów Sportingu.