Wtorek 11 kwietnia przyniósł sporo międzynarodowych spotkań towarzyskich w żeńskim futbolu - na ich tle, nie tylko zestawieniem drużyn, ale i wynikiem, wyróżniał się zdecydowanie chociażby mecz Korei Południowej z Zambią, wygrany przez ekipę z Azji aż 5-0. Bardzo zacięty był również "sąsiedzki" sparing Szwedek z Norweżkami, w którym skończyło się na wyniku 3-3, ale... nas przede wszystkim interesują oczywiście poczynania Polek. Miłe złego początki. Reprezentacja Polski uległa zdecydowanie Holenderkom Te niestety nie zdołały na wyjeździe w Rotterdamie przesadnie postawić się kadrze Holandii - podopieczne Niny Patalon uległy "Oranje" 1-4, choć starcie zaczęło się lepiej właśnie dla nich, bo rezultat otworzyła w 32. minucie niezawodna Ewa Pajor. Potem jednak było już coraz gorzej. Jeszcze przed przerwą samobójcze trafienie zaliczyła Małgorzata Grec, na co dzień występująca w francuskim Dijon. Po zmianie stron zaś kropkę nad "i" postawiły kolejno Lineth Beerensteyn oraz Lieke Martens. Hymn Polski urwany niczym hejnał mariacki. Moment konsternacji na stadionie Po końcowym gwizdku dyskutowano jednak nie tylko o samym przebiegu gry, ale i o... pewnym incydencie, do którego doszło tuż przed startem zmagań. A konkretnie w momencie, gdy "Biało-Czerwone" stały na baczność wysłuchując hymnu. Początkowo wszystko przebiegało normalnie - "Mazurek Dąbrowskiego" był odtwarzany bez większych problemów, ale gdy do końca pieśni pozostało już tylko kilka taktów... dźwięk nagle, bez wyraźnego powodu, po prostu się urwał. Nastąpiła lekka konsternacja, ale zarówno same futbolistki, jak i obecni na stadionie kibice, oczywiście dokończyli śpiewanie a cappella. Cóż - naszym kadrowiczkom należy życzyć, by podobne przygody nie spotykały ich we wrześniu, kiedy to rozpoczną walkę o punkty w grupie B Ligi Narodów. Swoje rywalki w tych zmaganiach poznają za parę tygodni, na początku maja.