Sokół musiał rozegrać niedzielny mecz na wyjeździe. - Nigdy o czymś takim nie słyszałem. Do wiosny musimy mieć bramki - powiedział prezes Andrzej Rogon. Zgodnie z terminarzem pojedynek z Unią Książenice miał zostać rozegrany na boisku Sokoła. Skończyło się wynikiem 5-0 dla rywali. - Do kradzieży musiało dojść w nocy, bo jeszcze w piątek wieczorem bramki stały. Zginęła też brama wjazdowa, plastikowe piłkochwyty i 57 metalowych przęseł ogrodzenia - wyliczył prezes. Aluminiowe bramki stały na boisku od marca. W poniedziałek miały zostać schowane na zimę. - Zainwestowaliśmy pieniądze w porządne bramki, bo stare miały już 20 lat. Dziwne, ale złodzieje nie wzięli leżących obok murawy dwóch innych metalowych bramek. Szczęście w nieszczęściu jest takie, że ostatni jesienią mecz mamy wyjazdowy. A do wiosny musimy mieć bramki, mamy nadzieję, że znajdą się te nasze - dodał Rogon. Klub dzierżawi boisko od gminy Sośnicowice (powiat gliwicki). - Bramki kosztowały 8 tysięcy. To dla nas duże pieniądze. Jesteśmy małym klubem, ludzie działają tu społecznie. Nie rozumiemy, jak to się mogło stać i kto mógł się dopuścić takiej kradzieży. Oczywiście powiadomiliśmy o zdarzeniu policję. A niedzielny mecz mógł się skończyć lepszym wynikiem. Potraciliśmy w końcówce bramki i stało się - zakończył prezes.