- Cieszę się, że szkoleniowiec dokonał takiego wyboru. Reszta zależy ode mnie. Chcę dowieść, że nie znalazłem się w kadrze na wyrost. Jeśli uda się strzelić gola, od razu zadedykuje go żonie Agnieszce, córce Adriannie i synowi Hubertowi. - wyznał popularny "Sobol". Sobolewski nie ukrywa, że rozwój kariery piłkarskiej zawdzięcza w znacznym stopniu pomocnej dłoni Bogusława Kaczmarka, który kiedyś wypatrzył go w Jagiellonii Białystok, a później ściągnął go z Płocka (grał wtedy w rezerwach Wisły w V lidze!)do Grodziska. Tutaj wsławił się zwłaszcza w wiosennym meczu z Wisłą Kraków, kiedy nie dał pograć Kalu Uche. - Kaczmarek ściągając Sobolewskiego do Grodziska uratował mu piłkarski żywot. Nie chce natomiast rozmawiać na temat Petrochemii Płock. Niszczyli mnie tam, bo walczyłem o pieniądze, które później przyznał mi PZPN. - wyjaśnił defensywny pomocnik Groclinu.